
Koment: Czas chyba zabrać się za podsumowanie roku? Powoli, może coś jeszcze się pojawi, ale chwilowo nowości nie rzucają mnie na kolana. Ogólnie ziew, może chwilowe zmęczenie materiału, które zmusiło mnie do głębszego pogrzebania w czeluściach muzycznego internetu. Całe szczęście, bo poniższe trzy kawałki to miłe oddalenie się od głównego nurtu.
Eivør „Let It Come”
Bardzo skandynawskie brzmienie, majestatyczny, elektroniczny klimat. Jest mrocznie, atmosferycznie i z przepełnionym emocjami refrenem. Słucham tej piosenki bez teledysku, pozwalając wyobraźni przejąć kontrolę i unikam porównań do wczesnej Björk, bo po tylu latach sama Björk mogłaby do siebie nawiązać. „Let It Come” ma w sobie coś mocno naładowanego burzliwym nastrojem, widzę w nim chmury i huragany, a po kilku dawkach, jedna po drugiej, nabieram spokojniejszego oddechu. Przyjemna odskocznia.
SAULT „Uncomfortable”
Mocny tekst, polityczno-społeczny kontekst zanurzony w spokojnym soulowym brzmieniu. Doskonały dowód na to, że czasami, aby dotrzeć do sedna, wcale nie potrzeba podnosić głosu. „Uncomfortable” to w tym sensie utwór doskonały, bo bez żadnego ściemniania z miejsca trafia w punkt. Cały album zresztą, „Untitled (Rise)”, to kolekcja podobnych klimatów, zdecydowanie dla osób, dla których to dziwne uczucie, ta niekomfortowość, nie sprawia problemu przy słuchaniu.
GRANT „Hell Yes, I’m Betting On You”
Odrobina elektronicznego popu, dla lekkiej odmiany i ostudzenia emocji. Fajny kawałek z przyjemnym wokalem i ciekawym tekstem. W dużym skrócie, po prostu dobra (znowu skandynawska) produkcja, która w jakiś sposób całkiem nieźle mnie relaksuje. Podoba mi się zadziorność w głosie wokalistki, barwa, która ciekawie wypada na tle w miarę jednostajnego rytmu. Nic wielkiego, historii muzyki nie zmieni, ale dostarcza chwilowej satysfakcji.
Photo: Adam Le Sommer / unsplash
Nie wsłuchiwałam się jeszcze dokładnie w nową Eivor, ale ballada “Truth” najbardziej zwróciła moją uwagę. Mega mi się jej wyeksponowany głos podoba w tym nagraniu.
Też powoli myślę nad podsumowaniem piosenkowym i płytowym roku i dochodzę do wniosku, że o ile było kilka piosenek, które naprawdę teraz uwielbiam, tak z płytami dość cienko.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Dokładnie z tymi albumami, mam bardzo podobnie. Sporo ich wyszło, ale tak naprawdę w pamięci mam może trzy, albo cztery, do których chce mi się wracać. Reszta już mi się rozmyła w pamięci.
LikeLike
Może to taki znak naszych czasów – dziś tworzy się piosenki, nie całe płyty
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Skandynawskie propozycje najbardziej do mnie trafiły, zwłaszcza “Let It Come”. Od razu biorę się za przesłuchanie reszty utworów Eivor.
Z płytami mam podobnie jak Ty i Zuza. Gdy myślę o podsumowaniu to dochodzę do wniosku, że pewnikami w nim jest dosłownie kilka płyt, resztę musiałabym dobierać na siłę
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂
LikeLiked by 1 person
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLike