Muzyka Recenzja

[Muzyka] Recenzja: The Junction “City Nights”

thejunctionPłyty, które odkrywam w ciągu bezsennych nocy pozostają ze mną najdłużej. Zazwyczaj nielekkie, sączące się w oparach psychodelii i raczej nie grzeszące przesadną energią. Płyty na noc, bez parcia i bez ciśnienia, pełne leniwych środków muzycznego wyrazu, bez pośpiechu odsłaniają swoje sekrety. Najnowszy album kanadyjskiej grupy The Junction już samym tytułem dopasowuje się do tego obrazu. „City Nights” to świat, w którym słońce nigdy nie wschodzi. Puste przejścia dla pieszych, puste skrzyżowania, puste parkingi przed centrami handlowymi. Światła uliczne błyskają niewiele znaczącą za dnia żółcią, policyjne patrole przemierzają miejskie ulice sennie i bez wyraźnego celu, mroczne indywidua zerkają z ciemnych zakamarków, do których nie dociera światło ulicznych lamp.

„City Nights” prezentuje sobą zbiór akustyczno-elektrycznych brzmień, niewiele mających wspólnego z goszczącą u mnie dużo częściej elektroniką. Mimo wszechobecnego braku jaśniejszych elementów jest to jednak album całkiem ciepły. Tak jakby tytułowe miejskie noce były wynikiem obserwacji dokonywanej z domowego zacisza, przez szklaną płaszczyznę okna, przy zgaszonych światłach, z bezpiecznej odległości. Mrok, w którym w każdej chwili można się ukryć staje się wtedy dobrym przyjacielem. Partnerem w tym nocnym podglądactwie, które w utworach takich, jak otwierające album „Rock Bottom” pozwala bez ryzyka przyjrzeć się elementom normalnie wzbudzającym lęk.

Następujące po nim „To The Lovers” oraz „Who Am I” to pełna soczytych melodii podróż przez miejskie ulice, opustoszałe po zmroku, ale też intrygujące kryjącymi się w cieniu sekretami. Z kolei druga część płyty to już wycieczka w rejony bardziej psychodeliczne. Pojawiają się tutaj cięższe basy, a uderzenia w struny elektrycznych gitar rozlewają się w głośnikach („Lay It Down”), tworząc atmosferę postępującego upojenia dźwiękiem. Pięciominutowe „Set Free” rozjaśnia nastrój na chwilę po to, aby wprowadzić energiczniejsze „Reversing You”, które doskonale pasowałoby do podróży tasksówką z włączoną taryfą nocną. Z kolei przestrzenne „Do You Know Who You Are” ustępuje miejsca wieńczącemu całość utworowi tytułowemu. Świetny to finał, lekki zarys świtu na miejskim horyzoncie, krople ciepłego deszczu parujące na czarnym asfalcie, budzące metropolię dźwiękiem porannych dostaw pieczywa do sklepów.

Krótka płyta, a ile niesamowitych obrazów.

Ocena: 8/10

 
Album stream: http://exclaim.ca/music/article/the_junction-city_nights_album_stream

 

 

 

 

1 comment on “[Muzyka] Recenzja: The Junction “City Nights”

  1. Te piosenki brzmią – bez wnikania w teksty – całkiem optymistycznie. Chętnie sięgnę po całość. Może nawet jeszcze dzisiaj, bo sprawdzą się podczas nauki.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: