Żeby być fajną nudziarą w moich oczach trzeba się naprawdę mocno postarać. Nie wystarczy paradować po scenie z gitarą akustyczną, albo przykleić się do fortepianu. Status nudziary to wyróżnienie za fajne teksty i ciepłe, leniwe klimaty, których – pomimo tytułowej nudy – chce się słuchać na okrągło. Niektóre wokalistki nudziarami są z definicji, innym nudzenie przytrafia się od czasu do czasu. W poniższej plejliście w rolach głównych występują:
Lisa Loeb – zawodowa nudziara, która od lat nie zmienia aranżacji swoich utworów, a mimo to często trafia w emocjonalny punkt swoją empatią i wrażliwością. Jej „Stay (I Missed You)” było nawet swego czasu sporym przebojem, co jest najlepszym dowodem na to, że nudzenie popłaca.
Suzanne Vega – nudziara raczej z wyboru, z niesamowitą barwą głosu i wieloma płytami, które status nudziary potwierdzają. „Luka” to piosenka z końcówki lat 80-tych, która – nomen omen – jeszcze nigdy mi się nie znudziła.
Ani DiFranco – kategoria sama w sobie. Przez wiele lat bardzo niezależna artystka, która swoimi poetyckimi obserwacjami trafiła do wielu serc. Tak nudzić jak Ani DiFranco to największe wyróżnienie.
Sheryl Crow – nudziara z przypadku. Ma na koncie sporo komercyjnych momentów, ale nigdy nudzeniem nie zawodzi. Piosenki takie jak „Strong Enough” to doskołnay dowód na to, jak można rozgrzać serce niewielkimi środkami wyrazu.
Joan Osborne – nudziara w rytmie bluesa. Świetny, charakterystyczny wokal. Joan skradła mnie swoim albumem „Relish” sprzed wielu lat. Chociaż wciąż jest aktywna na rynku muzycznym, tamten moment był dla mnie zawsze najważniejszy.
Jewel – nudziara niejako z definicji, bo jej sposób śpiewania, pełen lekkości i pewnej naiwności, niekoniecznie pasowałby do innego muzycznego stylu. Jednak w prostocie siła, bo Jewel przez długi czas pojawiała się w billboardowych zestawieniach i ze swojego wzruszającego nudzenie uczyniła markę.
Sophie B. Hawkins – podobnie jak Shery Crow nudzi od czasu do czasu, ale jak już, to z niezłym wyczuciem klimatu. „As I Lay Me Down” to piosenka z jej drugiej płyty, która początkowo nie robiła na mnie wrażenia. Z upływem czasu nabrała jednak wartości sentymentalnej.
Tracy Chapman – nudzić jak ona to zaszczyt. Tracy mogłaby spokojnie śpiewać a capella, a i tak chciałoby się jej słuchać. Ciepło jej wokalu to piękno w najczystszej postaci.
Tori Amos – dla wielu osób, nic nie nudzi tak bardzo jak Tori Amos i jej fortepian. Jej album „Boys For Pele” jest uważany za najbardziej wymagające (czytaj: nudne) wydawnictwo w jej karierze. Nie będę jednak udawać, że nie jest to moja ulubiona płyta w całej karierze tej charyzmatycznej wokalistki. A już szczególnie „Hey Jupiter”, który ten zaszczyt osiągnął podwójnie – w wersji oryginalnej, i w trip-hopowym remiksie.
Paula Cole – nudziara wszechstronna. Od płyt popowych, po momenty dosyć religijne, czasami bardziej akustyczne, czasami bardziej elektroniczne. Paula swego czasu towarzyszyła Peterowi Gabrielowi w jego światowym tournée, potem zniknęła na lata. „Rhythm of Life” to prawie ośmiominutowy kawałek, który skończyć mógłby się w wielu miejscach, a jednak właśnie dlatego, że się nie kończy – całkiem wyjątkowy.
Photo: Lauren Kay / unsplash
Mam za sobą kilka podejśc do “This Fire” Pauli Cole. A w planach jakiś tekst o tym krążku, ale zobaczę, co z tego wyjdzie.
U mnie w sumie też “nudziara”, ale ze znacznie mniejszym stażem 🙂
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
“This Fire” to całkiem przystępny album. Bardzo lubię “Road to Dead”, “Nietzsche’s Eyes” i “Throwing Stones”. I w zasadzie chyba większość kawałków 🙂
LikeLike
Nudzić też trzeba umieć (zarówno się jak i innych). 🙂 Poza tym czasem człowiek chce odpocząć i posłuchać właśnie czegoś takiego, co jest rozwlekłe, spokojne, nastrojowe.
🙂 Dzięki za uznanie. Staram się oddać w recenzji płyt czy książek jak najwięcej elementów składowych tychże. Z muzyką jest ciężej, bo jednak każdy inaczej odbiera dźwięki, ma jakieś swoje przyzwyczajenia itp.
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Razem z tytułem wpisu, wariacje słowa “nuda” padają 20 razy. 😉 Playlista fajna i wcale nie taka nudna jak się spodziewałam.
Zastanawiam się, kto jest dla mną nudziarą. Czasem jest to dla mnie Lana Del Rey, no i może Taylor Swift z dwoma ostatnimi albumami, ale moja pierwsza myśl, to grupa nudziarzy i to w negatywnym znaczeniu – Cigarettes After Sex. 😉
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLiked by 1 person
Że też mi nie wpadło do głowy policzyć te wariacje 🙂
LikeLike