Czas na mój numer 3 mijającego roku. Utwór jak z dobrego filmu z lat 70-tych ubiegłego wieku, mocno obrazowa muzyka i świetny wokal.
#3 Joel Culpepper „Tears of a Crown”
Wracając do sierpnia, kiedy o tej piosence pisałem po raz pierwszy: „Ciekawy album, “Sgt Culpepper”, do którego ta piosenka jest otwarciem, to intrygujące połączenie soulu, orkiestralnych klimatów, chwilami rodem z Bonda, i naprawdę nietuzinkowego głosu Joela Culpeppera. „Tears of a Crown” to niemal filmowy dramat rodem z lat 70-tych, pełen napiętych smyczków i oldskulowych beatów.”
Z przyjemnością stwierdzam, że „Tears of a Crown” przetrwało moją prywatną próbę czasu. Emocje nie wypłowiały, a moje osobiste zainteresowane nie osłabło. Wracam do tej piosenki często, czasami również zahaczając o inne utwory z całej płyty.
Mimo tego, że Joel Culpepper jest aktywny na rynku muzycznym od 2009 roku, jego debiutancki album ukazał się dopiero teraz. Dopieszczony w każdym dźwięku, nie sprawia wrażenia przeprodukowanego, pomimo faktu, że produkcja zajęła aż dwa lata. Zestaw piosenek, które znalazły się na płycie to dobrze przemyślana całość, chwilami dramatyczna, chwilami rozpolitykowana, a chwilami po prostu bardzo porządnie soulowa.
Wracając do „Tears of a Crown”, to co najbardziej w tej piosence doceniam, to siła muzycznych cytatów, dzięki którym Joel, ze swoim śpiewem, oscyluje gdzieś w okolicy Marvina Gaye’a, z siłą rażenia najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości. Uwielbiam takie połączenia.
Oj tak ciężko umiejscowić ten numer gdzieś w 2021 roku 🙂
Aż obczaję jego album.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Całkiem przyjemna płyta 🙂
LikeLike
Fajny kawałek, myślę że mógłby pasować do soundtracku jakiejś amerykańskiej produkcji o ruchu praw obywatelskich. 😉
Pozdrawiam.
LikeLike