
Koment: Wpadłem chyba w jakiś star-trekowy wir czasowy, bo dni przeciekają mi przez palce, a godziny spędzone nad nową muzyką ulatniają się niczym ledwo widoczny dym. Przegapiłem przez to sporo nowości i chociaż nadrabiam zaległości, odnoszę wrażenie, że z niczym nie mogę zdążyć na czas. Może dlatego coraz bardziej uciekam w gatunki, które mnie odprężają, z soulowymi klimatami na czele. Nic w tym nic złego, poza ogromną ochotą wyłączenia się i przespania całego dnia. Ale dosyć narzekań, bo teraz już będzie o muzyce.
Wolfsjong “Green Day at The Parc”
“Life is just killing time before you die”, śpiewa Wolfsjong w swojej nowej piosence, która zaczyna się od niewinnego świergotu ptaków. Ten uroczy utwór, w którym naprzemiennie królują akustyczna gitara i fortepian to fajny, nieoczywisty pomysł aranżacyjny i mimo wszystko lekki klimat, który zachęca do pełnych oddechów na łonie natury. Całość dopełnia ciepły wokal, który błyszczy na tle tego akustycznego instrumentarium. Ciekawe jak brzmiałaby Wolfsjong w utworze elektronicznym? Może niedługo się przekonamy.
Mysie „Over Time”
Utwór pochodzący z EPki „Undertones” zaskoczył mnie gitarą, która brzmi niemal latynosko. Świetna piosenka utrzymana w radosnym rytmie, który notorycznie zmusza mnie do podrygiwania w pozycji siedzącej, podczas pisania tego tekstu. Nie jestem jeszcze przekonany do całego nowego wydawnictwa Mysie, ale „Over Time” zdecydowanie błyszczy na tle pozostałych piosenek. Takiej Mysie się nie spodziewałem i pewnie o to tu chodzi.
Louis Baker „Brighter Day”
Soul z lekkimi wpływami jazzu to dla mnie wymarzony piątek. Spokojny klimat, zwiewne dźwięki, świeży powiew wiatru, który grzeje i relaksuje. Do tego świetne warunki wokalne Louisa, sprawiające, że zaczynam odczuwać lekkie dreszcze. Genialna piosenka na wyluzowany początek weekendu.
Photo: Kosuke Noma / unsplash
Ja ostatnio mam tak, że mało co mnie cieszy. Kiedyś bym szalała na wieść np. o nowym albumie The Black Keys, a dzisiaj posłuchałam (żeby to jeszcze w dniu premiery – gdzie tam, kilka dni później) i stwierdziłam “spoko”. Żadnych iskierek. Brakuje mi trochę tego rozemocjonowania nowościami.
Mysie… Na 100% obiło mi się o uszy to imię. Epka, jak widzę, dość krótka, więc już wrzucam ją do kolejki odtwarzania 🙂
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Mysie już gościła na tym blogu, więc może dlatego 🙂
A co do rozemocjonowania premierami…, chwilami odnoszę wrażenie, że kiedy jeden serwis streamingowy praktycznie dyktuje trendy w każdy piątek, to wszystko zaczyna brzmieć tak samo.
LikeLike
To szczekanie w “Green Day at The Parc” skojarzyło mi się z taką zabawkową komórką, która wydawała podobne dźwięki. 😀 Ale fajny kawałek, nieco prowokujący do myślenia. “Brighter Day” też ciekawa kompozycja, natomiast “Over Time” to nie do końca moje klimaty, muszę się jeszcze przekonać. 😉
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.
LikeLiked by 1 person
Wszystkie trzy kawałki bardzo mi się podobają, ale moim faworytem jest “Green Day at The Parc”. Jakoś tak lekko na duszy mi się robi od niego 🙂
LikeLiked by 1 person