
Koment: Brak czasu, brak czasu, brak czasu. Pisanie o braku czasu to oczywiście strata czasu, dlatego zabierzmy się za konkrety. Gdybym miał wybierać pomiędzy nowym Coldplay a OneRepublic, zostałbym przy tym drugim zespole. „Run” ma w sobie coś, czego w „Higher Power” mi brakuje. Z kolei nowe piosenki P!nk wywołują u mnie ostatnio lekką konsternację. Bardzo lubię jej wokal, widziałem ją na żywo, ale z jej „nowym”, lekko akustycznym, lekko nudnawym brzmieniem jakoś mi nie po drodze. Cieszy mnie natomiast nowy album Rag’n’Bone Mana i chociaż wolę go w trochę innej odsłonie („Hard Came The Rain”), to jego soulowo-rockowy wokal wciąż robi na mnie spore wrażenie. Z innych niusów, właśnie wydałem nowego singla z Ashes and Dreams i zapraszam do odsłuchu. Nazywa się „Still Got Fight”.
Hooverphonic „A Simple Glitch Of The Heart”
Nowa płyta Hooverphonic, “Hidden Stories”, może nie jest tak zjawiskowa, jak niektóre z ich wcześniejszych momentów, ale utwór otwierający całość robi niezłe wrażenie. „A Simple Glitch Of The Heart” przywołuje na myśl nawiedzony dom, niczym rodem z horroru klasy B. Niepokojące skrzypce i halloweenowy klimat wywołują uczucie przepełnione niezdrową ciekawością i lękiem. Wejść dalej, czy nie? W przypadku tej płyty, przynajmniej na razie, moja z nią przygoda kończy się na pierwszej piosence.
Moby, Gregory Porter, Amythyst Kiah “Natural Blues” (Reprise Version)
Moby odgrzewa stare kotlety, można by odnieść wrażenie, jednak ta wersja „Natural Blues”, hitu sprzed lat, zyskuje swoje własne, niezależne życie. Świetne żywe wokale i brak elektronicznych sampli odkrywają tę piosenkę na nowo. Całość robi genialne wrażenie, porusza emocjonalne struny, wręcz nimi szarpie. Aż chce się tego słuchać. Oczywiście wolałbym, żeby Moby skoncentrował się na nowy materiale, jednak w tym przypadku „odgrzewania kotleta” w ogóle nie żałuję.
Charlotte Cardin „Je Quitte”
Charlotte Cardin wreszcie wydała płytę. „Phoenix” to album raczej spokojny, wieczorny, klimatyczny. Sporo tu relaksujących klimatów, z których – o dziwo – najbardziej zapadł mi w pamięci utwór wieńczący całość, zaśpiewany po francusku. „Je Quitte” to niesamowicie oszczędna atmosfera z minimalną aranżacją i pięknymi wokalizami. Nic tylko zamknąć oczy i odpłynąć. Słucham i zwyczajnie chcę więcej.
Photo: Wes Grant / unsplash
Tiaaa też nie wiem co sądzić o P!nk…
Reszta w deche😄
LikeLiked by 1 person
Słuchałam nowego Hooverphonic i podoba mi się to, że oni robią swoje. Mają jakiś styl, którego się trzymają. Muszę sobie zarezerwować czas na wcześniejsze krążki.
Nie wiem co o Coldplay myśleć. Dla mnie ten singiel to regres – takie Mylo Xyloto 2.0. A już było tak ciekawie.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Z Twojego wpisu zdecydowanie wybieram Hooverphonic. Uwielbiam ich styl, chociaż na co dzień ich nie słucham, ale od czasu do czasu – jak najbardziej 😉
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Dziś przez cały dzień jest ze mną album Charlotte! Doczekaliśmy się dość fajnej płyty 😉
Hooverphonic przesłuchane, może jakoś mnie nie porwało, ale album przyjemny i ma ciekawe momenty. Co do P!nk czy Coldplay zupełnie nie moja bajka.
Pozdrawiam serdecznie! 😉
LikeLiked by 1 person
Słuchając „A Simple Glitch Of The Heart” miałam podobne skojarzenia. „Je Quitte” też bardzo przyjemne, chociaż mam uprzedzenia do francuskojęzycznych utworów. 😉 Jeśli chodzi o Moby’ego to bardziej spodobała mi się odświeżona wersja “Porcelain”, ale i tak jestem ciekawa tego nadchodzącego albumu.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLiked by 1 person
Ostatnio spotykam się z plagą odgrzewanych muzycznych kotletów z lat 90tych, ale umknęło mi, że artyści zaczęli coverować sami siebie 😀 Ta nowa wersja Natural Blues jest naprawdę spoko, ale jednak mimo wszystko wolę oryginał 🙂
LikeLiked by 1 person