Muzyka Recenzja Soulowa sobota

[Muzyka] Recenzja: Celeste „Not Your Muse”

Kiedy parę lat temu zapętlałem się w piosence „Both Sides Of The Moon”, wiedziałem, że prędzej czy później będziemy uważnie przysłuchiwać się debiutanckiej płycie Celeste. Z takim głosem i z taką wrażliwością nie można przejść niezauważonym, a więc cała reszta, łącznie z takim czy innym wejściem w mainstream, była tylko kwestią czasu. No i wreszcie mamy debiut. „Not Your Muse” ukazało się 29. stycznia, z niemal miesięcznym przyspieszeniem i pokazuje Celeste chyba z każdej możliwej strony. Czy jednak taka wszechstronność to naprawdę dobry pomysł?





Zaczyna się bez przysłowiowego hitchcockowego trzęsienia ziemi. „Ideal Woman” otwiera album kilkoma dźwiękami gitary i spokojnym klimatem, który wprowadza słuchacza w kameralny nastrój. Następujące po nim „Strange”, którego instrumentalna wersja pojawiła się niedawno w serialu „Bridgerton” tylko ten nastrój pogłębia. Chwilę później robi się już jednak o wiele bardziej popowo, wraz ze skocznym „Tonight Tonight” i znanym już z zeszłorocznego singla „Stop This Flame”. Przez chwilę nie można oprzeć się wrażeniu, że zamiast spójnego konceptu otrzymujemy zestaw luźno powiązanych piosenek w niezdecydowanym stylu, gdzieś pomiędzy Adele a Amy Winehouse. Czyżby ktoś chciał przyprawić Celeste o muzyczna schizofrenię?

Pierwszym utworem, który rozkłada mnie na łopatki jest „Tell Me Something I Don’t Know”. To przepełnione nietuzinkową emocją mid-tempo wzrusza przesiąkniętym smutkiem wokalem, a wdzierający się w aranżację saksofon stanowi niesamowity finał tej genialnej piosenki. I tak właśnie, powoli, debiutancki album Celeste zaczyna nabierać charakteru. Kolejne dwa utwory, czyli tytułowy „Not Your Muse” oraz „Beloved” z niczym już się nie ścigają. Rozwijając się stopniowo, wciągają słuchacza niczym bardzo leniwe tornado.





W tej drugiej części płyty mamy jeszcze singlowe, winehousowe „Love Is Back”, które na chwilę odwraca uwagę oraz cztery wieńczące całość piosenki w spokojniejszych klimatach. „A Kiss” powala rozdzierającą wokalizą, „The Promise” trochę gubi się w przejaskrawionych jazzowych brzmieniach, a „A Little Love” pachnie najprawdziwszym bożonarodzeniowym świerkiem (utwór wykorzystano w świątecznej kampanii reklamowej w zeszłym roku). Na sam koniec Celeste zostawia nam jeszcze jednak kolejną perełkę. „Some Goodbyes Come With Hellos” to piękna akustyczna melodia, świetny tekst i ten niesamowity wokal znowu, wreszcie, na pierwszym planie.

Wersja Deluxe dostarcza kilku dodatkowych wrażeń, zbierając razem dziewięć piosenek, w tym wzruszające „Father’s Son” oraz, jak dla mnie ponadczasowe, wspomniane już wcześniej „Both Sides Of The Moon”, nagrane live wraz z grupą Gotts Street Park.





Być może Celeste nie nagrała jeszcze płyty swojego życia. Jak wielu debiutantów pokazała raczej wachlarz swoich różnorodnych możliwości, które – mam nadzieję – z czasem skrystalizują się w spójny, charakterystyczny styl. Póki co mamy już jednak jej niepowtarzalny wokal i świdrujące na wskroś emocje przybite oficjalną pieczęcią w postaci debiutanckiej płyty. A to już naprawdę dużo.



Photo: materiały prasowe

6 comments on “[Muzyka] Recenzja: Celeste „Not Your Muse”

  1. Urzekły mnie załączone przez Ciebie utwory, więc chyba się skuszę i przesłucham całości.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

    Liked by 1 person

    • Przesłuchałam. Na razie trio “Tonight Tonight”, “Stop This Flame” i “Tell Me Something” to mój ulubiony moment na albumie, ale “A Little Love” i “Some Goodbyes” też mają swój urok. Sympatyczny album. 🙂

      Liked by 1 person

      • bartosz-po-prostu

        Bardzo się cieszę! Szczególnie, że “Tell Me Something…” i “Some Goodbyes…” to chyba moje ulubione piosenki na wersji podstawowej 🙂

        Like

  2. Bardzo ładna płyta. Tyle mogę na razie powiedzieć, bo nie siedziałam nad nią jakoś długo. Na pewno przyznam, że Celeste przyciąga uwagę. Puściłam sobie ten album podczas pracy i jak zazwyczaj muzyka jest jedynie tłem, na które średnio zwracam uwagę, tak u niej kilka piosenek sprawiło, że na chwilę zastopowałam pracę by sprawdzić, co to za kawałek.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    Liked by 1 person

  3. Płyta przyjemna w odbiorze. Jednak by ocenić szerzej muszę bardziej się wsłuchać.
    Kilka jej utworów krąży w eterze radia 357 😉

    Liked by 1 person

  4. Uwielbiam takie głosy, a nigdy wcześniej nie słyszałam o Celeste! Wrzucam na Spotify, dzięki! 🙂

    Liked by 1 person

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: