
Koment: Trochę rzutem na taśmę pojawiły się ostatnio w moim życiu trzy płyty, które trochę przywróciły mi wiarę w sens wydawania albumów w roku 2020. Każda z nich na chwilę kazała mi się zamknąć, posłuchać i już więcej nie marudzić. Każda wciągnęła mnie na swój sposób, wrażliwością, wyczuciem i taktem. Być może na takie nastroje cały ten czas czekałem, ale nie mogłem ich znaleźć. A tu proszę, święta znów przyszły wcześniej i to nie tylko dlatego, że ulice już od kilku tygodni błyskają świątecznymi ozdobami.
Gotts Street Park „Volume Two”
Gotts Street Park możecie pamiętać z niesamowitej piosenki „Both Sides of the Moon”, przy której akompaniowali Celeste. Ich króciutka płyta „Volume Two” to też głównie zbiór duetów, utrzymanych w oszczędnych klimatach retro, spokojnych i bardzo wrażliwych. Ten wieczorny album doskonale sprawdzi się w chwilach wyciszenia, tak ostatnio bardzo potrzebnych. Jest też dowodem na to, jak niewiele czasami potrzeba, żeby wyśpiewać piękno.
TabInStereo x Nem Nieves „Serenades in Morse Code”
Tab nigdy nie zawodzi, a jego nowa kolaboracyjna płyta jest doskonałym dowodem na to, że wciąż można robić ciekawy trip hop. „Serenades in Morse Code” to wyważona emocjonalnie podróż przez nocne brzmienia, obowiązkowo przy zgaszonych światłach. Wybrana przeze mnie piosenka „Codes” to świetny klimat z gatunku tych mrocznych i lekko podwodnych, rozbujany utwór z dramatycznym nastrojem, któremu warto na chwilę oddać kontrolę.
AnnenMayKantereit „12”
Ten niemiecki zespół z trudną do wymówienia nazwą to dla mnie przede wszystkim wokalista Henning May i jego głęboki, dramatyczny, bolesny wokal. Płyta „12” jest trochę taka jak mijający rok. Nagrana jakby (celowo) na odwal się, z perkusją, która brzmi jak wykonana na kartonowych pudełkach i z piosenkami, które kończą się tam, gdzie kończą się pomysły, niezależnie od ich radiowego potencjału. Tak jak poniższe „Vergangenheit”, które w niespełna dwie minuty dostarcza emocjonalną bombę. Z takim wokalem, jaki ma Henning, można śpiewać wszystko, numery telefonów z książki telefonicznej albo menu na wynos z restauracji sushi. Tak jakby właśnie o to z tą płytą chodziło.
I na żywo:
Photo: Paolo Bendandi / unsplash
Najbardziej podoba mi się “Everything”, zdecydowanie (ten klimat!), ale pozostaję też pod wrażeniem drugiej propozycji. To chyba jedna z tych, do której trzeba przysiąść i po prostu uważnie się wsłuchać.
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂
LikeLiked by 1 person
Ooo niemiecki uwielbiam, więc myślę, że prędzej czy później sięgnę po ten album.
Nawet niedawno wróciłam do “Both sides” Celeste i chętnie zatapiam się teraz w podobnych klimatach, więc muszę się Gotts Street Park zainteresować.
Nowy wpis na he-rockferry.pl/
LikeLiked by 1 person
🙂 Łukęcin to na pewno miejsce, które zapamiętam na długo. Poza tym robiliśmy sobie wypady po okolicy, więc ta gama się poszerzyła nieco przez to.
Spoko. Może tak być przecież, że gdzieś się nam podoba o wiele bardziej niż w innych miejscach, nawet w tym samym kraju. W końcu nie wszystko musi się wszystkim podobać.
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Mnie najbardziej spodobał się drugi utwór.
Pozdrawiam. 🙂
LikeLike