
Koment: Kilka mainstreamowych płyt przemknęło mi ostatnio koło oka. Nie zaraziłem się żadną z nich. Bo ani Sam Smith, ani tym bardziej Ariana Grande, nie wyszli jakoś specjalnie poza swoje własne ramy. Podoba mi się z kolei „Moral Panic” Nothing But Thieves, ale nie spieszę się z ocenianiem, tylko powoli odkrywam sobie poszczególne piosenki. Z kolei za tydzień muzyczna niespodzianka ode mnie i polskiej wokalistki o pseudonimie Ania Sama. Zapraszam na premierę 13go listopada 🙂
Ani DiFranco „Do or Die”
Ani DiFranco, nawet po tylu płytach, w dalszym ciągu znajduje sposób na siebie. Tym razem w jazzowym instrumentarium i z melodią, która zahacza o neosoul. Jak zwykle polityczna w warstwie tekstowej, z jednej strony zmusza do myślenia, z drugiej po prostu czaruje. „Do or Die” ma w sobie tyle muzycznego uroku, że przyjemność z zanurzenia się w jego dźwiękach jest ogromna.
Amanda Palmer „It’s a Fire” feat. Rhiannon Giddens
“It’s a Fire” z pierwszej płyty Portishead nie należy do szczególnie często przerabianych utworów. Nie jest to też szczególnie łatwa piosenka i pamiętam, że długo się kiedyś do niej przyzwyczajałem. Trzyma jednak mocny poziom całego „Dummy”, a w wersji Amandy Palmer odsłania trochę inny zestaw zalet. Nie ma tu typowo trip-hopowej perkusji, dominuje sekcja smyczkowa, a odzyskana tym sposobem przestrzeń wypełniona zostaje wokalem. Bardzo ładne podejście do tego, wiekowego już utworu, trochę jak nowe życie tchnięte w stare kości trip-hopowej struktury.
Tricky „Running Off” feat. Oh Land
To już nie do końca nowość, bo płyta „Fall to Pieces” ukazała się we wrześniu, jednak gdzieś mi tylko śmignęła koło nosa. Po przesłuchaniu rozumiem też dlaczego. Bardzo zapamiętywalna nie jest. Z trochę chaotycznej całości najbardziej urzekł mnie niespełna dwuminutowy kawałek z udziałem Oh Land. „Runnig Off”, mimo krótkiego czasu trwania, składa się z dwóch części, spiętych tym samym, ezoterycznym wokalem, który góruje nad instrumentalnym przepoczwarzeniem.
Photo: Mpumelelo Macu / unsplash
“Do or Die” trochę kojarzy mi się ze starymi kawałkami Santany. Fajny kawałek, ma swój urok. “It’s a Fire” mogłoby się znaleźć w jakiś filmie, też przyjemny utwór, ale sprawdziłam też sobie oryginał i ten mi bardziej przypadł do gustu. 😉 “Running Off” też ma swój orientalny (?) klimacik.
Pozdrawiam. 😉
LikeLiked by 1 person
Wczoraj jakaś taka bieda była, jeśli chodzi o nowości. Nie tylko płytowe (no Kylie nie liczę, bo mam do niej ogromną słabość od lat), ale i piosenkowe. Z twojego zestawienia podoba mi się Amanda. Jakaś taka zawsze magia od niej bije 🙂
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLike
Mam podobne odczucia co do premier. Też powoli zasłuchuję się w “Moral Panic”, baaardzo mi się podoba ta płyta 🙂
Dla mnie najciekawsze jest “It’s A Fire”. To jeden z tych utworów, któremu trzeba poświęcić trochę czasu, by zupełnie docenić potencjał.
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂
LikeLiked by 1 person
Przeczytałem coś niecoś o tym serialu. Faktycznie zamrażarka może się kojarzyć wtedy. 😀
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person