
Koment: Nazbierało mi się w kolejce muzycznych nowości i choć sprawy prywatne przesłoniły pisarską częstotliwość wybrałem sobie to, co najświeższe. W międzyczasie kilka nowych utworów przebiegło mi przez uszy: Nothing But Thieves, Sam Smith, Charlotte Cardin, a nawet Kylie Minogue. Nowa płyta od Alicii Keys w dalszym ciągu zapoznaje się ze mną, powoli, bo jest w niej coś ciekawego, ale wymagającego czasu. Na razie o całości się nie wypowiem, ale dam gigantyczny plus za piosenkę „Jill Scott”, z gościnnym udziałem nikogo innego, jak samej Jill Scott.
Jono McCleery „Follow”
Od ostatniej w pełni oryginalnej płyty Jono minęło już pięć lat. Jestem w lekkim szoku, bo „Pagodes” to jedna z moich płyt dekady, łączący w sobie folk i delikatną elektronikę absolut, który kiedyś bałwochwaliłem od początku do końca, bez wyjątków. „Follow” zapowiada płytę kolejną. Wreszcie. Bo tak jak z przyjemnością słuchało mi się coverów w wykonaniu Jono, a potem jego EPki, „Keep a Memory”, to właśnie „Follow” ma ten klimat, za którym tęskniłem. Niepowtarzalnie jego własny.
Melody Gardot „Sunset In The Blue”
Od ostatniej studyjnej płyty Melody Gardot również minęło pięć lat. „Currency of Man” było przygodą z bluesem, jednak „Sunset In The Blue” zdaje się zapowiadać powrót do jazzu, jaki znamy i pamiętamy z dwóch pierwszych płyt tej wyjętej z ram czasu wokalistki. Jest uroczo i klasycznie, zupełnie jakby nic się nie zmieniło, a my, rzuceni dziesięć lat w przeszłość, przyjmujemy to ze stoickim spokojem. Melody Gardot jest dla mnie jedną z tych wokalistek, które mogłyby zaśpiewać przysłowiową książkę telefoniczną, a ja bym to połknął z całości. Więcej, pani Gardot. Więcej takiej muzyki.
grandson „Dirty”
Całkowita zmiana klimatu. grandson wreszcie zapowiada debiutancki album, pod tytułem „Death of an Optimist”. „Dirty” to kawałek jak zwykle zaczepny, energiczny, ale też jakby przystępniejszy w swojej niemal popowej aranżacji, w eklektycznym miszmaszu, z którego wyłaniają się elementy trapu i sekcja dęta. Może tak miało być. Skocznie i bez dźwiękowych kontrowersji. Ja to jak na razie kupuję z przymrużeniem oka i w dalszym ciągu czekam na cały album.
Photo: Warren Wong / unsplash
Myślę, że Grandson może zaliczyć jedną z lepszych premier 2021 roku.
Z wczorajszych nowości absolutnie zauroczyła mnie Melody Gardot. Zatopić się można w dźwiękach tego nagrania. Coś pięknego. W podobne klimaty wycelowała też Diana Krall. Szczególnie polecam nagranie “Autumn in New York”.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Nowy wpis na http://the-rockferry.pl
LikeLike
Sądzę, że u każdego jest tak, że są dni wolne i leniwe, a po nich następują dni większej pracy czy wielu zadań. Ważne, aby się w miarę przeplatały ze sobą. 🙂
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Po raz kolejny świetny dobór utworów. Urzekło mnie “Follow”, kojarzy mi się z pierwszym albumem Coldplay i z pewnością kiedyś do niego wrócę. “Sunset in the Blue” brzmi pięknie, a “Dirty” siada niemiłosiernie. Teledysk też fajnie się ogląda, tęsknię za obrazami w których nie ma greenskreenu. 😛
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLiked by 1 person