
Koment: Plany, plany. Planowałem namiętnie słuchać nowego singla Madonny, jako że nie ma większej „guilty pleasure” w moim życiu. Tymczasem po kilku przesłuchaniach, „Medellin” wydaje mi się raptem znośne, a dominująca obecność Malumy tylko „trochę” denerwująca. No cóż, czekam na to obiecane fado i idę dalej. Nowy singiel Becka brzmi obiecująco, a przede wszystkim zabawnie, co mnie bardzo cieszy. Płytę wypuściła też Beyonce, jak zwykle znienacka, jednak moje zainteresowanie blisko dwugodzinnym albumem live jest bliskie zera.
Sheryl Crow „Redemption Day” (feat. Johnny Cash)
Oryginalna wersja „Redemption Day” pochodzi z drugiej płyty Sheryl Crow. Jest jedną z moich ulubionych piosenek w jej wykonaniu, zdecydowanym Top 5. Napisana po wizycie Sheryl w Bośni, doczekała się coveru w wykonaniu nikogo innego, jak samego Johnny’ego Casha. Teraz, nowa wersja, z udziałem obojga artystów, zmontowana z nagrań nieżyjącego już wokalisty i wokali dogranych przez Sheryl, jest zapowiedzią jej najnowszego projektu. „Redemption Day” w tym nowym wykonaniu brzmi bardzo oszczędnie, co sprawia, że na pierwszy plan wysuwa się poruszający tekst. Antywojenne przesłanie nie musi przedzierać się przez wieloinstrumentową aranżację, a dwa głosy plus fortepian, z delikatnymi smyczkami w zupełności wystarcza.
Lyves „Dreams”
Słuchając „Dreams” po raz pierwszy, przez długą chwilę nie zdawałem sobie sprawy, że to nowa wersja piosenki Stevie Nicks. Lata temu wykonywana również przez The Corrs, w dosyć plastikowej, popowej aranżacji, w wersji Lyves nabiera nowego wymiaru. Smutna i piękna zarazem, poruszająca rozdzierająco-emocjonalnym tekstem. Dreszcze złapały mnie już przy pierwszym przesłuchaniu, a potem, z każdym kolejnym razem, było już tylko lepiej.
Anderson .Paak „Jet Black” (feat. Brandy)
Na zakończenie coś rytmiczniejszego. Anderson .Paak zaprosił paru gości na swój najnowszy album „Ventura”. Wśród nich Brandy, której już dawno nie słyszałem w niczym dobrym. „Jet Black” ma klimat i rozbujany rytm i, choć nie wykracza poza ramy zwykłej piosenki, ma w sobie spory potencjał, i pozytywny, i taneczny. Poza tym, przerwa w muzycznym życiorysie Brandy trwa już trochę za długo. Na szczęście jej ciepły wokal jest wciąż tak samo dobry, i tak samo rozpoznawalny.
Photo: Jason Leung / unsplash
Nie potrafię wybrać, czy bardziej podoba mi się “Redemption Day” (ciary) czy “Jet Black” (oldschool). “Dreams” niestety nie zostało mi w głowie.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLiked by 1 person
Aha, a jeśli chodzi o “Medellin”, to mam podobne odczucia co Zuza. 😉
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.
LikeLiked by 1 person
Moje zainteresowanie live Bey także jest bliskie zera 😀 I mówi to osoba, która pognała rok temu po bilety na koncert w Wwa 😉 Nadal sądzę, że Jay Z > Bey.
Na początku ten kawałek Madonny to było takie “ech…”. Ale im dłużej słuchałam, tym bardziej mi się wkręcał. Malumy za dużo, ale sama Madonna brzmi bardzo uroczo. tak czy inaczej wciąż czekam na inspiracje Portugalią, bo jak dla mnie jest to ciekawsze miejsce niż Hiszpania, a język mniej oklepany niż hiszpański.
Nowy wpis na https://the-rockferry.pl/
LikeLiked by 1 person
🙂 Też wydaje mi się, że za parę lat zmienimy podejście do Świąt. Bo na razie przygotowań, sprzątania i gotowania jest za wiele według mnie.
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Najbardziej podoba mi się Dreams. Chyba potrzebowałam takiego spokojnego kawałka, bo słucham już trzeci raz 😉
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Nie znałam ich wcześniej❣
LikeLiked by 1 person
Jet Black to jedna z moich ulubionych piosenek roku ❤
http://scarlett95songs.blogspot.com/
LikeLiked by 1 person