
Koment: Weekendowe pisanie przyprawia mnie o lekki rozstrój żołądka. Sprawdzam piątkowe nowości z pewną dozą rozczarowania, brakuje mi gwiazd, brakuje osobistych przebojów. Wczoraj w nocy szukałem pocieszenia w nowej płycie Dido, jednak z zaskoczeniem stwierdzam, że mnie nie porwała. Muzyki popowej słucham obojętny i odrętwiały. Czyżbym przeoczył jakieś trendy, które fascynują innych swoją świeżością? No, ale dosyć już tego malkontenctwa. Poniższe trzy piosenki jednak na mnie działają. Za tydzień tylko jedna, ale za to moja własna 🙂
Fisz Emade Tworzywo „Dwa ognie”
Śpiewający Fisz to coś, do czego może trzeba się trochę przyzwyczaić. Nowa płyta Tworzywa właśnie się ukazała i zawiera jedenaście piosenek, choć słowo „piosenka” nie jest do końca adekwatne, bo dosyć charakterystyczne jest to śpiewanie Fisza. Jego magnetyczne teksty doskonale jednak pasują do nowych aranżacji, a śpiew tworzy nową warstwę mocno melancholijnej jakości. Moje ulubione „Dwa ognie” to utwór potwornie smutny. Smutny potwornie. Świetny tekst, mocno rozdzierający na tle fortepianowej melodii, która powoli prowadzi w kierunku wieńczącej wszystko elektrycznej gitary. Słucham oniemiały.
Sam Fender „Hypersonic Missiles”
Kolejna piosenka od Sama, kolejne małe zaskoczenie. Rockowe brzmienie, gdzieś lekko ocierające się o lata 80-te, z nieoczekiwaną solówką na saksofonie. Sam konsekwentnie dostarcza porządne muzyczne przeżycia i nie ma co nad tym za bardzo się rozpisywać, bo zdążył nas już do tego przyzwyczaić. „Hypersonic Missiles”, poniżej w wersji na żywo, to kolejny utwór do kolekcji, która – trzymam kciuki – będzie bardzo dobrym rockowym albumem.
The Black Keys „Lo/Hi”
Tu też nie będzie wielkiego zaskoczenia, bo The Black Keys od zawsze trzymają poziom. „Lo/Hi” powala mnie świetnym i łatwym do zapamiętania refrenem, który gdzieś lekko ociera się o gospelowe śpiewanie. Całość to porządny rock, jak zwykle w przypadku The Black Keys trochę przesterowany i zdominowany przez mocno zabrudzone gitarowe brzmienie. Miło jest mieć ich z powrotem i zanurzyć się w ich rozelektryzowanych dźwiękach.
Photo: Gabriel Santiago / unsplash
Całkiem podeszła mi nowa płyta Fisz Emade Tworzywo. Chociaż jak słuchałam Dwa Ognie wcześniej, nie czułam się jakaś zafascynowania, przy okazji odsłuchu całego Radaru mnie przekonała 😀 No i cieszy mnie powrót The Black Keys.
Pozdrawiam,
http://www.reckless-serenade.pl
LikeLiked by 1 person
Pamiętam jak Dido wydawała poprzedni album. Tak wówczas w niego wsiąkłam, że nie chciałam przez pewien czas słuchać innych płyt. Tą nową dość szybko odłożyłam, ale planuję na spokojnie do niej wrócić i poszukać czegoś ciekawego.
Zaskoczył mnie come back TBK. Myślałam, że za bardzo Dan i Patrick są zajęci solowymi projektami, by razem coś nagrać. Podoba mi się ten utwór, brzmi lekko, już czuję wakacje.
Nowy wpis na http://the-rockferry.pl
LikeLiked by 1 person
Bardzo dobre wszystkie propozycje. Choć dla mnie The Black Keys jednak są nieco wyżej. Ale tylko odrobinę. 🙂
O to właśnie chodzi w kibicowaniu o te emocje wszystkie.
Pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Wszystkie trzy kawałki bardzo mi się podobają, nawet nie wiem, który najbardziej. “Dwa ognie” nie od początku mi się podobały, ale im mocniej się zagłębiam w te dźwięki, tym bardziej do mnie przemawiają. Sam podkręca atmosferę, coraz bardziej nie mogę doczekać się płyty, a The Black Keys tak jak napisałeś – jak zawsze trzymają poziom 🙂
Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Jako osoba, która nie słucha na codzień Fisz Emade Tworzywo, powiem że numer “Dwa ognie” jest bardzo dobry.
http://scarlett95songs.blogspot.com/
LikeLiked by 1 person