Rozmawialiśmy jakiś czas temu na temat protest-songów i o tym, jak rzadko tego typu piosenki pojawiają się w obecnych czasach. Najwyraźniej rynek muzyczny nie jest dla nich aktualnie łaskawy. Tymczasem piosenki, nazwijmy je, „zaczepne”, pojawiają się czasami i miażdżą moje emocje. Na przestrzeni lat udało mi się też zebrać ich małą kolekcję, z której teraz z przyjemnością wybiorę co ciekawsze kwiatki. A zaczniemy ostro.
Skunk Anansie „Selling Jesus”
Pierwszy singiel grupy Skunk Anansie, po którym przez lata żałowałem, że grupa wraz z drugim albumem ulotniła się w kierunku pop-rocka. Tyle emocji jest w tej piosence, stłamszonych i wywrzeszczanych, z totalnie antyestablishmentowym tekstem, którego celem jest wywołanie u słuchacza uczucia wstydu. Muzycznie zaś, nie zapominajmy, że jest to Skunk Anansie w kwiecie formy. Świetny wokal, poszarpane gitary i – dosłownie – zero litości. „Znowu sprzedają Jezusa. Chcą twoja duszę, twoje pieniądze i twoje głosy”.
Sinead O’Connor „Fire On Babylon”
Piękna, świetnie zaśpiewana piosenka, z genialnym teledyskiem, opowiadającym o matce znęcającej się na własnej córce. Napięcie, groza, szokująca nienawiść i bezbronne dziecko, które ucieka przed tym w świat wyobraźni. Przed potworem nie da się jednak uciec, tym bardziej, gdy jego reprezentacją jest twoja własna matka. Z perspektywy czasu jest to jeden z najszczerszych i najintensywniejszych teledysków irlandzkiej wokalistki. Wielki głos, piosenka gigant, natomiast tematy pozamuzyczne pomijam milczeniem.
Jill Scott „Gettin’ In The Way”
Jeden z najlepszych i najbardziej pozytywnych tekstów na temat bezczelnej zdrady. „Stajesz na mojej drodze”, śpiewa Jill Scott i z tonu jej głosu słychać, że konfrontacja obu pań nie zakończyłaby się szczęśliwie. Do tego jedna z najpiękniejszych aranżacji neo soulu naszego tysiąclecia. Słuchałem tej piosenki namiętnie latami, bo Jill doskonale wiedziała, jak poruszyć moje emocje, nie wspominając już o tekstach, w których proponowała pokiereszowanie tyłka swojej oponentki.
Dionne Farris „Human”
Ta delikatna, zaśpiewana bez instrumentów i rozłożona na dziesiątki wokali piosenka jest już jednak najprawdziwszym protest-songiem. Niewiele słów potrzeba, aby wprowadzić tę piosenkę. Dionne Faris ma genialny głos, który jak słychać doskonale nadaje się do gospel, i robi z niego maksymalny użytek. Od lat nie słyszałem tak dobrego protest-songu. Ostrego w warstwie tekstowej, a jednoczenie zmuszającego do muzycznych podrygów. Szkoda, że album Dionne trafił na zły (czytaj: zbyt popowy) okres w historii muzyki, bo ta piosenka to najpiękniejszy hymn na temat równouprawnienia, jaki znam.
Photo: Alice Donovan Rouse / unsplash
Z całego tego zestawienia najbardziej lubię „Gettin’ In The Way” i „Fire On Babylon”, bo to numery niesztampowe. Za teledysk drugiego i klimat pierwszego daję łapkę w górę 🙂
Pozdrawiam!
https://songarticles.wordpress.com/
LikeLiked by 1 person
Jill to moje klimaty. Od dawna planuję dzień tylko i wyłącznie z jej muzyką, ale jeszcze mi nie wyszło.
A ja mam właśnie wrażenie, że od ok. 2 lat namnożyło się płyt, na których artyści krytykują obecny porządek świata. Inna sprawa, ze brakuje na nich piosenek, które faktycznie mogłyby stać się jakimiś hymnami jak kiedyś What’s up 4 Non Blondes.
Nowy wpis na https://the-rockferry.pl/
LikeLike