[Muzyka] Wieczorową porą: Jazzanova, JMSN, Lyves

Jazzanova „Rain Makes the River” feat. Rachel Sermanni

“Brzmią bardziej, jak Portishead, niż Jazzanova”, napisał ktoś pod wideoklipem, a ja się zastanawiam, jaki jest w tym problem. Piękna piosenka, nawiasem mówiąc, delikatna, koronkowa, z lekkim trip-hopowym klimatem, za którym zawsze mi tęskno. Nowa płyta Jazzanovy, „The Pool”, ukazuje się już w przyszłym tygodniu i mam nadzieje, że promujący singiel to adekwatne odzwierciedlenie całości. Dawno już nie słyszałem tak fajnych nocnych brzmień i mam gigantyczną ochotę na więcej.

JMSN „Talk Is Cheap”

JMSN właściwie nigdy nie zawodzi. Każde jego nowe pojawienie się na mojej plejliście to skondensowany ładunek soulowych emocji. „Talk Is Cheap” to utwór zmysłowy, wręcz pościelowy, coś co mógłby zaśpiewać Marvin Gaye, albo Barry White. Ponad minutowe intro zapodaje klimat najbardziej soulowych standardów świata, a miękkie refreny rozbrajają podminowany nastrój, powoli, powoli, powoli przynosząc spokój i rozmarzenie. Po wysłuchaniu całości jakoś łatwiej się oddycha, spokojniej myśli, dużo łatwiej zasypia.

Lyves „Still”

Z Lyves znamy się przelotnie, ale coraz bardziej intensywnie. Jej muzyka przyciąga zmrok magnetycznym brzmieniem, rozmyślnie rzuconym zaklęciem, hipnotycznym rytmem. „Still” to muzyczne ukojenie i relaks pozbawiony wyrzutów sumienia. Piękna muzyka, która powinna nie mieć końca, tylko ciągnąć się na rytmicznie rozwijanym sznurku wgłąb do jaskini Minotaura. Zostawiam Wam ten utwór na sam koniec wpisu, w nadziei, że znajdziecie w nim coś wartego ponownego odtworzenia.

Photo: Anders Jildén / unsplash