Muzyka

[Muzyka] Trzy x gitara: Tash Sultana, The Howl & The Hum, Manoeuvres

sergio-alejandro-ortiz-110188 (Small)Lato to nie tylko deficit deszczu, ale również, w muzyce, deficyt pewnych dźwięków. Do tego stopnia przyzwyczailiśmy się już, że wakacyjna piosenka musi być taneczna i plastikowa, że ignorujemy coraz większy brak żywego grania. Nie jest to oczywiście wielki zarzut, elektronika też potrafi być fajna, choć być może tegoroczny sukces pewnej hiszpańskojęzycznej piosenki przypisać należy jej akustycznym brzmieniom. Z kolei mnie osobiście najbardziej ostatnio brakuje elektrycznej gitary. I to nie tylko w okresie letnim, ale ogólnie, tych rozciągniętych w czasie gitarowych solówek, bezmyślnie zastąpionych w muzyce pop przez coraz któtsze „bridge”. Pamiętacie „Dirty Dianę” Michaela Jacksona? O takie monumentalne solówki mi chodzi.

 
Tash Sultana „Murder To The Mind”

Ten soulowy utwór z początku podąża ścieżkami ściśle wyznaczonymi przez popowe R&B. Jest klimatycznie, zmysłowo, melodia uspokaja i relaksuje. W którymś momencie słychać nawet trąbki, które doskonale uzupełniają klimat. Śmiałbym wręcz stwierdzić, że jest w tej piosence coś radiowego i przebojowego, bo jej rozbujany refren wkręcił mi się w pamięć bardzo szybko. Wchodząca w okolicy 3:30 gitara elektryczna to jednak zupełnie inna sprawa. Lekko zabrudzona, emocjonalnie przejaskrawiona, rozrywa utwór na strzępy, w jakiś genialny sposób nie pozwalając mu się jednak rozlecieć. Świetne brzmienie, no i ten pomysł, rodem z zupełnie innej muzycznej epoki, który nagle znowu zaczyna brzmieć świeżo.

 

 

 

 
The Howl & The Hum „Manea”

Delikatność tej początkowo zwiewnej piosenki, urozmaicona jest elektrycznymi gitarami wchodzącymi półtorej minuty później, rozjaśniając całość w sposób niezwykle przyjemny. Gitarowy riff zlewa się z melodią basu, podczas gdy wyższe tony poszerzają słyszalną przestrzeń o serię dodatkowych emocji. Co ciekawe, ich ciężkość nie oznacza w tym przypadku jakiegoś wielkiego doła, wręcz przeciwnie, obecność rozelektryzowanych instrumentów wznosi całość na nowe wyżyny. Dodajmy do tego wokal rodem z Radiohead i mamy coś ogromnie satysfakcjonującego, czego po kilku przesłuchaniach wcale nie chce się usuwać z plejlisty. „Manea” to świetny wakacyjny odstresowywacz, któremu, po zaledwie 600 odtworzeniach na YouTubie, przydałoby się odrobinę więcej uwagi.

 

 

 

 
Manoeuvres „Home”

Utwory, lub płyty o tym tytule zawsze kojarzą mi się z czymś ciepłym i w tym przypadku jest podobnie. Ciepłe brzmienie fortepianu, ciepły bas, nawet wokalne efekty brzmią ciepło i uspokajająco. „Home” w wykonaniu Manoeuvres to zdecydowanie miejsce bezpieczne. Zaśpiewany w dwugłosie utwór koi emocje i wydaje się istnieć tylko po to, aby przynieść ciszę po wzburzonym dniu. Nic nie jest jednak idealne, o czym przekonujemy się dwie i pół minuty później. Rozlewającym się elektrycznym gitarom towarzyszą wtedy łkające sytntezatory, a idylla okazuje się być tylko złudzeniem. Świetnie udramatyzowana konstrukcja tego utworu oddaje emocje prostymi środkami wyrazu, zyskując przy tym na intensywności, która wykorzystuje patenty doskonale znane nam sprzed lat w sposób tak niewinnie genialny, że aż chce się do tego nastroju wracać.

 

 

 

 

Photo: Sergio Alejandro Ortiz / unsplash

2 comments on “[Muzyka] Trzy x gitara: Tash Sultana, The Howl & The Hum, Manoeuvres

  1. Zuzanna Janicka

    Piosenka numer 2 jest dla mnie takim mixem Alt-J i wspomnianych przez ciebie Radiohead. Dobre. Widzę, ze grupa ma 2 piosenki na Spotify. “Godmanchester” jest przystępniejsze i łagodniejsze.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl/ (już teraz zaproszę codziennie – 27.7-2.8 – na nowe recenzje).

    Like

  2. Ten deficyt deszczu to chyba u Ciebie…
    Najmniej podoba mi się ta ostatnia piosenka, solówka uratowała mnie przed zaśnięciem. 😉
    Gitara, która ostatnio zrobiła na mnie największe wrażenie, to ta z “Wild Thoughts” Rihanny, ale bardziej zaskoczyło mnie jej zastosowanie niż ona sama w sobie.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

    Like

Leave a comment