Eksperymentalna elektronika to być może nie to, co tygrysy lubią najbardziej w środku upalnego lata, ale tym bardziej, dla odmiany, warto przysłuchać się temu utworowi. Sgrow, duet z Oslo, nie przebiera w środkach, aby odtworzyć cyfrowy chaos kryjący się w umysłach jego twórców. Z jednej strony mroczne brzmienia ocierające się o ambient, z drugiej, absolutnie przepyszna wariacja granicząca z techno-psychozą. „Feel Something” tętni i pulsuje, otumania nabierającym intensywności tempem, przyprawia o zawrót głowy, łamiąc rytm i rozszczepiając muzyczną jaźń w świetnie pokręconym finale. Po wysłuchaniu kilkudziesięciu pretendentów do miana tegorocznego hitu lata, jest to niezwykle świeża odmiana, która zwykle o tej porze roku się nie przytrafia.
JP Cooper „She’s On My Mind”
JP Cooper radzi sobie coraz lepiej i po serii singli oraz EPek wpada do nas z taką oto propozycją. „She’s On My Mind” to słoneczny soul, radosny i nie zanieczyszczony nachalnym beatem. Świetna alternatywa na coroczne EDM-owe szaleństwo, od którego w tym sezonie powoli zaczynają już więdnąć uszy. Tymczasem JP Cooper proponuje słodkie połączenie akustycznych brzmień gitary z rozbujanym rytmem, przy którym chwilowa beztroska nie wywołuje poczucia winy. Jest ciepło, wręcz aksamitnie i nawet radiowa lekkość refrenu nie drażni, tylko wręcz przeciwnie, doprowadza do mimowolnych ruchów bioder. „Hips don’t lie”, jak mawia poetka.
RØMANS „Happy Love”
Śpiewając w kaplicy, uchwycony z profilu przy pianinie, Sam Roman wygląda, jak nowy Elton John. Echo niesie dźwięki, odbijając je od witraży i sklepień, i przyprawia o dreszcze. „Happy Love”, utwór pochodzący z najnowszej EPki, „Automatic”, ma w sobie gigantyczne pokłady muzycznej siły, której trudno się oprzeć. Delikatne drżenie wokalu, pełne emocji góry i pozytywna energia w każdej nucie, nie pozwalają nie dosłuchać tego utworu do końca, a potem jeszcze raz i znowu, na jednym oddechu. Cudo, jakich mało, iskrzące talentem i kryształową emocją, od której wibruje cała dusza.
Photo: David Marcu / unsplash
“Feel Something” przesłuchałam do połowy, zaczynało się super, ale w końcu zaczęło mnie męczyć, a “Happy Love” to kolejna pianinowa ballada jakich wiele. Najbardziej podoba mi się “She’s On My Mind”, mógłby to być niezły hit lata, a nie jakieś “Despacito”. :V
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLike
Sama piosenka, być może, ale wykonanie “Happy Love”, według mnie, zjawiskowe 🙂
A co do “Feel Something” to dodam tylko, że zakończenie jest super i trochę szkoda, że nie doczekałaś 😉
LikeLike
Dobrze, że wpadłam tu dziś, bo mogłam posłuchać nieznanego mi wcześniej JP Coopera (a przynajmniej mi się wydaje, że nie natknęłam się na niego wcześniej; za dużo już tych artystów :D). Przebojowe, choć uspokajające. A przynajmniej na mnie tak działa.
Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl/
LikeLike
Sgrow – czasem lubię takie “trzaski”, ale tutaj nie ma ani ładu, ani składu i ten wokal moim zdaniem kompletnie nie pasuje… nie.
JP Cooper mnie nie ujął “September Song”, wcześniej zwrócił moją uwagę – o zgrozo – tropical house’owym “Perfect Strangers” Jonasa Blue, ale “She’s On My Mind” mnie konkretnie kupiło. Super numer!
RØMANS też ma epizody związane z taneczną muzą, ja go kojarzę z kawałka Gorgon City. Głos ładny, kompozycja ładna, ale na moment kulminacyjny na końcu przewinąłem – nie żałuję 😉
https://tojestlista.blogspot.com/
LikeLike