Za jesiennym oknem szarość ustępuje miejsca bożonarodzeniowym świecidełkom, jednak ja osobiście nie popadam w stan przedświątecznego zachwytu dopóki nie nakarmię się porządną porcją soulu i jazzu. Gdzieś, w którymś neuronie, pozostało mi wspomnienie wigilijnych przygotowań w rytmie Franka Sinatry i co roku pozwalam sobie ulec temu nastrojowi wraz z pierwszym jazzowym dźwiękiem, widokiem błyszczących świątecznych marketów i korzennym zapachem grzanego wina. W tym roku muzyczne oczarowanie przyszło wyjątkowo wcześnie, za sprawą „Fade Away”, płyty Anthony’ego Valadeza. Ten słodki zestaw bożonarodzeniowych ozdób wyzwala we mnie obrazy ciepłych domowych pieleszy, którym towarzyszy dyskretny blask świec i szelest otwieranych prezentów. Ciekaw jestem, jakie obrazy wyzwala w Tobie, bo „Fade Away” to jedna z tych nastrojowych płyt, które dźwięk pozwalają zobaczyć jak na filmie. Klaps, zbliżenie, cięcie. Niełatwe dźwięki nie przemówią do każdego. Jednak trafią do odbiorcy, który lubi eksperyment, melanż jazzu bardziej klasycznego z nowoczesnością elektronicznego beatu. Który potrafi ulec uspokajającym brzmieniom, z przyjemnością pozwalając powiekom nabrać nieuniknionej ciężkości. Niestety, takie płyty rzadko pasują do reszty roku i bez tego magicznego niemal-grudniowego nastroju niekoniecznie trafiają do naszych uszu wtedy, gdy jesteśmy na nie gotowi. Cieszę się, że mi się dzisiaj udało.
Podoba mi się ta muzyka, rzeczywiście jakaś taka… świąteczna. Jednak “DaysGoBy” podoba mi się bardziej, to pewnie przez te folkowe dźwięki.
U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
LikeLike
Jakoś nie czuję świątecznej atmosfery słuchając tych piosenek. Dla mnie jednak idealny soundtrack na grudzień to piosenki wspomnianego Sinatry, ale i np. Elli Fitzgerald. Taka klasyka.
Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl
LikeLike
Tak? A mnie te sample bardzo się udzieliły 🙂
PS. Ale oczywiście nikt nie zastąpi Billie Holiday i Niny Simone! 😉
LikeLike