Muzyka Recenzja

[Muzyka] Alicia Keys “HERE”

alicia-keys-here (Medium)Dreszcze od pierwszej minuty płyty, to się rzadko zdarza. Rozpocząć album, zgodnie z hitchcockokowskim przykazaniem, od trzęsienia ziemii, to wcale nie ściema, wcale nie banał, tylko odważny ruch pionkiem na muzycznej szachownicy. Pionkiem, który chciałby zamienić się w królową. „Jestem Niną Simone w parku, w Harlemie, po ciemku”, obwieszcza Alicia Keys w otwierającym płytę intrze.

Gigantyczne ambicje, chciałoby się powiedzieć, ale „HERE” to nie jest żadne rzucanie słów na wiatr. To ostra kosa, którą Alicia za jednym zamachem ucina głowy całej konkurencji. Tej obecnej, i tej, która najwyraźniej spoczęła już na laurach. Piętnaście lat od pamiętnego debiutu, „Songs in A Minor”, wokalistka wydaje manifest, którego słowa tną jak żyleta. Od pierwszych taktów „The Gospel” zanurzamy się w świat, któremu blisko do najprawdziwszych soulowych wartości. Społecznej niesprawiedliwości, dyskryminacji, wyrzuceniu na margines. Bez kolorowych ozdobników, schlebiających mainstreamowemu półświatkowi, pławiącemu się w bezkrytycznym samouwielbieniu.

Najciekawsze momenty? Dwie najdłuższe piosenki, umieszczone mniej więcej w połowie płyty. W sumie ponad dwanaście minut muzyki, wsysającej słuchacza w wir emocjonalnie nasyconej rzeczywistości. Niekoniecznie najprzyjemniejszej, mrocznej, pozbawionej perspektyw życiowej pułapki.

Są też jednak na tym albumie jaśniejsze chwile. Krótkie przebłyski żywszych barw, kolorowych rytmów, tak bardzo potrzebnych w tym 18-utworowym zestawie. Utwory takie jak „Blended Family”, czy „More Than We Know” pełnią tę funkcję w drugiej połowie albumu, otwierając przestrzeń i robiąc miejsce na, w pewnym sensie potrójne zakończenie. „Holy War”, „Hallelujah” oraz „In Common” – pierwszy singiel, wieńczący cały album.

Ciekawy zabieg, ale i jednocześnie prawdziwie optymistyczne przesłanie tej skrupulatnie budowanej całości, które jest chyba jej największą wartością. Nie ma tu miejsca na użalanie się nad sobą, na załamywanie rąk. Ten pozytywny aspekt to zresztą najistotniejszy atut tej niesamowitej płyty. Najlepszej od czasu debiutu i naważniejszej w dotychczasowym dorobku Alicii Keys.

12 comments on “[Muzyka] Alicia Keys “HERE”

  1. Nie czaję fenomenu tej babki :>

    Zapraszam na nowy wpis na http://namuzowani.blog.onet.pl

    Like

    • Myślę, że tu o żaden fenomen nie chodzi. Artystom trafiają się płyty lepsze, i gorsze. A ta jest po prostu bardzo dobra, niezależnie od “fenomenalności” wokalistki 🙂

      Like

  2. “In Common” nie zrobiło na mnie dużego wrażenia (dlaczego YouTube sugeruje mi “M.I.L.F.$” Fergie jako następny utwór?), trochę lepiej z “Blended Family”, a “Holy War” kupuję. Nie mam dużego doświadczenia z dyskografią Alicii i wątpię abym sięgnęła po ten album na najbliższym czasie, wynika to niestety z braku chęci.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawia. 🙂

    Like

    • Logika YouTuba jest dla mnie jedną wielką tajemnicą, dlatego wyłączyłem autoplej 😉 “In Common” uwielbiam, ale przyznaję, że są na tej płycie lepsze utwory. Szkoda, że brak Ci chęci do wysłuchania całości, bo takie na przykład “Illusion of Bliss” to naprawdę świetny kawałek 🙂

      Pozdrawiam i zabieram się za Twój wpis 😀

      Like

  3. Ależ masz tempo 😀 Dopiero co się płyta ukazała a u Ciebie już tekst o niej. Ja w tak krótkim czasie nie zdążyłabym się z nią osłuchać. Dziś znam ją już lepiej (dlatego wczoraj nie zostawiłam komentarza) i potrafię wskazać piosenki, które zostaną ze mną na baaardzo długo – “Illusion of Bliss” i “She Really Dont Care” otwierają stawkę.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl

    Like

  4. Nie znam twórczości Alicii, ale na pewno wezmę się za tę płytę.

    Zapraszam do siebie na nowy post.
    http://www.Rebelle-K.blog.pl

    Like

  5. Płyty jeszcze nie słuchałam, ale czytałam o niej same pozytywne opinie. Będę musiała się z nią jak najszybciej zapoznać.

    Nowa recenzja: Fall Out Boy ,,American Beauty/American Psycho”. Zapraszam, http://www.Music-Rocket.blogspot.com

    Like

Leave a comment