Muzyka Recenzja

[Muzyka] Recenzja: NxWorries “Yes Lawd!”

nxworriesTeoretycznie NxWorries wykonują muzykę R&B, jednak wydają się mieć gdzieś jakiekolwiek zasady. Zwrotka, refren, cokolwiek. Tu jakiś wintydżowy loop, który ucina się w połowie dźwięku, tempo nieoczekiwanie zwalnia, aby po sekundzie znowu przyspieszyć. Tradycyjne soulowe instrumentrium stara się za tym nadążyć, ale jak można nadążyć za kimś, komu nie chce się nawet zaśpiewać piosenki do końca, tylko od razu przeskakuje do następnej. Każdy, komu przypomina się właśnie „Worldwide Underground” Eryki Badu jest na dobrym tropie. „Yes Lawd!” nagrał ktoś, kto tak jak Erykah Badu nie znosi muzycznej nudy. Wszystko co ułożone, zaplanowane, wyprodukowane zgodnie z konwenansami, z miejsca trafia do kosza.

Dlatego pewnie dla niektórych zaskoczeniem nie będzie fakt, że za NxWorries kryje się nikt inny, jak Anderson .Paak, który w duecie z autorem i producentem o pseudonimie Knxwledge, wydał tego 19-utworowego, fascynującego, ale mimo wszystko soulowego Frankensteina. Dla Andersona jest to już zresztą drugie wydawnictwo w tym roku, po „Malibu”, które ukazało się w styczniu. „Malibu”, mimo że niepokorne, było jednak w pewnym sensie bardziej ułożone, niż „Yes Lawd!”, ale to właśnie ten drugi album zdradza przejawy kiełkującego geniuszu.

W pewnym sensie jest on też znakiem naszych czasów, manifestacją sposobu, w jaki nauczyliśmy się przyswajać informacje, obrazy, dźwięki. W 140-znakowych tweetach, żonglując pomiędzy smartfonem, tabletem, a wiadomościami migającymi na pasku w telewizorze, jednocześnie przeskakując pomiędzy radiowymi kanałami w poszukiwaniu ciekawej muzyki. W końcu nikt nie ma już cierpliwości dosłuchać do końca czterominutowej piosenki, a to właśnie radia skutecznie nas tego oduczyły.

W tym kontekście, „Yes Lawd!” to płyta skonstruowana wręcz genialnie. Kolejne utwory to jakby zajawki, reklamy właściwych piosenek, których i tak nie mielibyśmy czasu wysłuchać. I tylko jedna z nich przekracza magiczne cztery minuty. Fajnie by się więc o tym pisało, nawet gdyby muzyka była do kitu, ale ta naprawdę nie jest. Kolekcja świetnych soulowych albumów powiększyła się właśnie o kolejny krążek, który stawiam w tym samym rzędzie, co Lauryn Hill, Erykah Badu i Jill Scott. Mając na uwadze muzyczną płodność Andersona, niewykluczone, że niedługo trzeba będzie im dostawić kolejną półkę.

 

Natomiast do odsłuchu polecam utwór najdłuższy – „Get Bigger / Do U Luv”, czyli tak naprawdę dwie piosenki w jednej, czyli tak naprawdę wcale nie najdłuższy 😉

 

4 comments on “[Muzyka] Recenzja: NxWorries “Yes Lawd!”

  1. Jest w tym coś takiego “retro”. Lubię takie smaczki w nowych utworach, płytach.

    Nowa recenzja na http://www.the-rockferry.blog.onet.pl

    Like

  2. Po tym utworze raczej nie skuszę się do przesłuchania płyty.

    Zapraszam na nowy post
    http://www.Rebelle-K.blog.pl

    Like

Leave a comment