Tropikalny, przestrzenny, przestronny. Każdy beat jest jak krok wgłąb nieodkrytej dżungli. Krople orzeźwiającego deszczu, parujące od gorąca poszycie dzikiego lasu, w którym czai się tajemnica. Leo Kalyan doskonale wie, jak stworzyć taki klimat. Leniwe syntezatory, leniwy rytm, odbijające się echem uderzenia w klawisze fortepianu. Jest w „Silhouette” tyle jaskrawych barw, tyle miejsca na spokojny wdech i wydech, że łatwo się w tym utworze zatracić. Pochodzący ze zbliżającej się EPki, zatytułowanej „Outside In”, jest on też próbą zmierzenia się z własnymi demonami, którym stawia Leo czoło z odwagą i pokorą. Nie ma sensu rozpisywać się tutaj jednak na tematy dla niego osobiste, muzyka i tak broni się sama. Spokojna, relaksująca, odgradzająca słuchacza od reszty świata dźwiękową zasłoną dymną. Ciepłą, puchatą, przytulną. Nie sposób się temu oprzeć.
Tropikalne, ale i nieco chłodne. Fajnie by się na lato u mnie sprawdziło.
Nowa recenzja na http://www.the-rockferry.blog.onet.pl
LikeLike
Powiem szczerze, że nie słyszałam. Będę musiała posłuchać. Dzięki za ciekawą recenzje. Pozdrawiam
LikeLike
Bardzo fajnie i trafnie opisałeś ten utwór. Przyjemny dla ucha numer.
Nowa recenzja: Good Charlotte ,,Youth Authority”. Zapraszam, http://www.Music-Rocket.blogspot.com
LikeLike
Kibicuję Leo od dawna. Lubię jego ciepły, subtelny wokal. Wydaje mi się, że prócz tego rozumiem jego wrażliwość. Najbardziej przekonał mnie posępnym utworem “Silver linings” oraz bardziej żywiołowym, choć również mającym w sobie niemałą dozę nostalgii, “Get your love”.
LikeLike
O, to świetnie, dzięki za wizytę i za komentarz 🙂
Dla mnie najwięcej smaku miało “Fingertips”. A poza tym, aura takim piosenkom sprzyja 🙂
LikeLike