Shirley Manson nie należy do wokalistek, które genialnie wypadają na żywo i to trzeba powiedzieć sobie od razu na wstępie. Garbage to w dalszym ciągu zespół definiowany, jako grunge’owy, i jej głos czasami po prostu ginie w zalewie elektrycznych gitar. Mimo to, z wczorajszego koncertu wyszedłem zadowolony. Idealna równowaga pomiędzy sentymentalną podróżą w ponad dwudziestoletnią przeszłość tej nietuzinkowej grupy, a promocją zbliżającej się płyty, została zachowana i pozwoliła zebranej publiczności zedrzeć sobie gardła przy śpiewaniu starych hitów.
Chyba tylko Shirley Manson potrafi stanąć na scenie w kostiumie w panterkę i różowych włosach, wyróżniając się na tle swojego zespołu, niczym flaming z koncertów Sarsy, i w niewybrednych słowach narzekać na wiekofobię (ang. ageism) w Wielkiej Brytanii, z powodu której muzyka Garbage nie przedostaje sie do szerszej publiczności. No, ale świat nie przestanie kręcić się z powodu dziwacznych decyzji BBC Radio 1, Shirley pokazuje więc im środkowy palec i rozpoczyna koncert od zaśpiewania dwóch nowych kawałków, “Sometimes” i “Empty”. Tak zresztą zacznie się też nowa płyta zespołu, mająca swoją premierę 10. czerwca “Strange Little Birds”.
Później jest już tylko lepiej. Obowiązkowe “Stupid Girl”, “I Think I’m Paranoid” i zamykające koncert “Only Happy When It Rains” zostają odśpiewane przez publiczność zgodnym chórem. Ciekawostki? Są i takowe. Najzabawniejsza dla mnie to cytat z “Don’t Hurt Yourself” Beyonce, zaśpiewany przez Shirley na koniec utworu “Vow”. Trzy bisy później wszystko dobiega do szczęśliwego końca, a drobne niedociągnięcia zostają zapomniane w atmosferze ogólnej euforii. Nie był to dla mnie koncert życia, jednak nie z takim oczekiwaniem na niego poszedłem. Sam fakt, że od rana piłuję wszystkie stare piosenki Garbage w zupełności mi wystarcza.
Garbage, live @ Den Atelier, Luksemburg, 31 maja 2016.
Setlista: [klik]
Jestem bardzo do tyłu z ich twórczością, ale podoba mi się ich kawałek do Bonda. Wybrzmiał może podczas koncertu? 😉
Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/
LikeLike
Niestety nie, ale były dwie inne bardzo dobre “ballady” – “Stroke of Luck” i “The Trick is to Keep Breating” 🙂
LikeLike
Super, zazdroszczę koncertu, też chętnie wybrałabym w taką sentymentalną podróż. I niecierpliwie czekam na premierę nowej płyty 🙂
Pozdrawiam!
LikeLike
Nie chcę ściemniać, że koncert był świetny, bo paru fajnych momentów mu brakowało. Ale z perspektywy fana, było to też dla mnie spełnienie jakichś marzeń 😉
LikeLike
Przyznam się szczerze, nie słyszałam nigdy o tym zespole – nie wiem gdzie się skrył, gdy przechodziłam fascynację latami dziewięćdziesiątymi. Wyszperałam parę kawałków, najbardziej przypadł mi do gustu ten o tytule “Even Though Our Love Is Doomed”, muszę się bliżej z nimi zapoznać 😉
Pozdrawiam!
http://www.ultradzwieki.com
LikeLike
“Even Though Our Love Is Doomed” to akurat najnowszy singiel, z płyty która ma ukazać się za tydzień. Trzymam kciuki, żeby to była dobra płyta 😀
LikeLike
Daj znać co sądzisz, ja ciągle nie mogę wyrzucić sprzed oczu widoku antylopek, lwów i reszty fauny z teledysku ;_;
http://www.ultradzwieki.com
LikeLike
Piosenka jak dla mnie okej, chociaż dosyć spokojna jak na Garbage 🙂 Mam do nich, co prawda, sentyment, ale odnoszę wrażenie, że “Empty” jest jednak lepsze 🙂
LikeLike
Wcześniej znałam tylko z nazwy, ale teraz zachęciłeś mnie do przesłuchania czegoś więcej. Uwielbiam damskie wokale w rocku (Taylor Momsen, Lzzy Hale, Joan Jett).
Zapraszam na nowy wpis na http://namuzowani.blog.onet.pl
LikeLike
O, no to super, bardzo się cieszę, że Cię zainteresowało. Polecam dwie pierwsze płyty… Hm, no tak, po prostu możesz zacząć od początku ich dyskografii 😉
LikeLike
Tutaj się z tobą nie zgodzę, jeśli chodzi o Shirley i koncerty. Może teraz to już nie jest to tak energetyczna pani na scenie jak kilka czy kilkanaście lat temu. Byłem na koncercie Garbage jakieś 10 lat temu, i takiej kocicy na scenie jak Shirley nie można było znalezć nigdzie. Ta kobieta jest stworzona do sceny. Może i raczej napewno ząb czasu dotknął i ją, taka jest kolej rzeczy, ale nie można powiedzieć że wokalistka Garbage słabo radzi sobie na koncertach. Kiedyś nie miała sobie równych. Pozdrawiam.
http://music.cal24.pl/
LikeLike
Kocica kocicą, nie pisałem o jej charyźmie, bo tej jej zdecydowanie nie brakuje, tylko o obecnych warunkach wokalnych, a te są takie, jak słychać. A czasami niestety nie słychać. Pomimo całego mojego uwielbienia dla niej i reszty zespołu, próbuję po prostu być obiektywny 🙂 Pozdrowienia.
LikeLike
Garbage kocham! To absolutnie jeden z moich ulubionych bandów! To coś więcej niż grange. Ich muzyka jest niesamowita i niesamowicie dopracowana w porównaniu z innymi rockowymi zespołami.
Miałem przyjemność być na ich koncercie 2013 roku w Warszawie. Odjazd!
LikeLike