[Muzyka] Recenzja: Clare Maguire “Stranger Things Have Happened”

Odrzuciwszy wszystkie nowe utwory z dwóch EPek wydanych na przestrzeni ostatnich lat, Clare Maguire nagrała bardzo kameralną, wyciszoną płytę. To, co się na niej znalazło, odarte z wyświechtanych popowych aranżacji, to surowa emocja, fortepian i gorzki smak pozostały po gorzkich doświadczeniach z showbiznesem, utracie kontraktu z wytwórnią płytową i odwykiem spowodowanym alkoholizmem w zbyt młodym wieku. Każdy kto kojarzy “Light After Dark” z 2011 roku, może również pamiętać, jak wielkie oczekiwania towarzyszyły wydaniu tamtej płyty, nakręcone wielkim budżetem promocyjnym, reklamą Renault Clio, w której wykorzystano fragment remiksu piosenki “Ain’t Nobody”, i tak dalej, i tak dalej. 21-letnia wówczas Clare najwyraźniej nie wytrzymała ciśnienia. “Stranger Things Have Happened”, które swoją premierę miało dzisiaj, to już jednak płyta zupełnie innej osoby. Otwierające album “Faded”, duszne, klaustrofobiczne, równie dobrze mogłoby go zamykać, tak ciche i nieśmiałe jej to wejście w świat “nowej” Clare. Nie ma tu komputerowych ozdobników, spektakularnych efektów, czy pitch shiftów, jednym słowem nie ma niczego, co charakteryzuje obecny nowoczesny pop. Co jest zamiast tego? Wyznanie za wyznaniem, emocjonalna relacja z potknięcia, upadku, rozczarowania i szczera potrzeba maksymalnego odcięcia się od niepotrzebnej przeszłości, pragnienie zaczęcia od nowa. Z tej perspektywy, pomimo skąpych aranżacji i niepokojących tekstów, jest to płyta jak najbardziej pozytywna, świadectwo niesamowitej wrażliwości i talentu, którego doświadczenie z showbiznesem o mało nie zaprzepaściło. Wystarczy przysłuchać się tytułowej piosence, albo wywołującym dreszcze “Falling Leaves”, czy też nieśmiertelnej “Elizabeth Taylor”, żeby zrozumieć, jak bardzo Clare musiała się otworzyć, aby pokonać przeciwności. Takich płyt szybko się nie zapomina. I całe szczęście.

Odwiedź mnie na Facebooku: http://www.facebook.com/BartoszPoProstuBlog