Belgijski duet BEFFROI stawia na gwałtowne emocje. “Gwałtowność może być piękna”, przekonuje na swoim fejsbukowym profilu, “jeśli jest opowiedziana i zsynchronizowana”. Cokolwiek by to miało oznaczać. Dwie piosenki, jedna dramatyczna muzycznie, druga wizualnie. Pustka i iluzoryczność w życiu rozpadającej się rodziny. Milczące kolacje i uczucia, które są tylko atrapą, fasadą, za którą czai się bolesna prawda. Prawda, od której uciekają wszyscy po kolei. To świat depresyjny i brudny, celowo wyblakły, emocjonalnie czarno-biały i odarty z sensownych słów. Rzeczywistość, w której jedyną formą komunikacji jest krzyk. “Beffroi” to po francusku dzwonnica, baszta, dzwon alarmowy. Tanie efekciarstwo, obliczony na zszokowaną reakcję cyniczny plan, czy pełne ofiar zwycięstwo szczerości nad fałszem? A może po prostu kawał dobrej muzyki, która zmusza do refleksji nad światem, w którym pozory są ważniejsze od prawdy. Jeżeli ktoś potrafi wywołać takie rozmyślania w ciągu czterech i pół minuty popowej piosenki, to chyba należą mu się jakieś brawa.
Odwiedź mnie na Facebooku: http://www.facebook.com/BartoszPoProstuBlog
Szczerze powiedziawszy to średnie to jest. No ale każdemu podoba się co innego.
Zapraszam do siebie na nową recenzję.
http://www.Rebelle-K.blog.pl
LikeLike
No cóż, bywa 😉
LikeLike