Brytyjski duet, Solomon Grey, to granie rodem z Bristolu, w sensie gatunku muzycznego, raczej niż geograficznej lokalizacji. Mentalnie blisko im do Portishead i Massive Attack, co słychać w ich każdym, precyzyjnie dobranym dźwięku. Rozdzieleni przez zdarzenie losowe, członkowie zepołu usilnie pracowali nad debiutanckim albumem pomiędzy Londynem, a Australią. Gdyby nie ten upór, ich pasja porosłaby życiem codziennym. Jednak uzbrojeni w cierpliwość dokończyli pracę i są o krok od wydania swojej pierwszej płyty, która ukaże się 18. marca. Inspiracje trip hopem są dla mnie łatwe do przełknięcia z racji wielkiej fascynacji tym gatunkiem, jednak jestem ostrożny z zachwytami dopóki nie upewnię się, że artysta nie kopiuje gotowych wzroców. W przypadku “Invisible” czuć echa, wydanego w 1991 roku, albumu Massive Attack, “Blue Lines”. W szczególności dwóch piosenek wykonywanych przez Sharę Nelson – “Safe From Harm” i “Unfinished Sympathy”. “Invisible” doskonale odnalazłoby się w ich towarzystwie, ze swoim, typowym dla trip hopu, mrocznym brzmieniem i atmosferycznym, emocjonalnym klimatem. Jednak, mimo wszystko, czuć w tym utworze nutę oryginalnej kreacji, uciekającej w kierunku lekko jazzowych rytmów, które kołyszą bez popadania w ślepe naśladownictwo. Trip hop to muzyka, relaksującego się po ciężkim dniu miasta i ten nastrój “Invisible” oddaje w sposób bezbłędny. Aż chce się zamknąć oczy i rozciągnąć zmęczone mięśnie przy tej, zdecydowanie nocnej muzyce.
Na okładce mają zawiska. Jak bum cyk, a to cholernie silne bydle. Ćma wielkości prawie mojej dłoni, jak porusza skrzydłami, to wiatr robi.
Żeby to humanitarnie uśmiercić musiałam wylać tyle octanu etylu, że mnie samą dusiło.. rety wywołałeś we mnie szkolne wspomnienia z preparowania owadów. Kto by pomyślał 😀
I jest 8. Pięknie się wyrobiłam, choć nie wszystkie kawałki przesłuchałam w całości. I chociaż pie*dolnięcia nie znalazłam 😀 to na pierwszym miejscu jest u mnie ta pustynia, piękność i drwal 😀
Ahhhh 😀 coś pięknego ❤
Dziękuję bardzo za przyjemny poranek, pozdrawiam i ściskam 🙂
LikeLike
Nie ma za co 🙂 Zawsze się cieszę, kiedy robisz mi nalot na bloga 😉
LikeLike
Zaczynam podejrzewać, że złamałam jakiś system, bo już trzeci dzień “jadę” na tym 1 GB i wciąż jest…. Nie wiem, o co chodzi, ale mi w to graj. 🙂
Utwór udało mi się przesłuchać. Kawał irytującego beatu i na dodatek wokal, który mi automatycznie przywołał na myśl Prince’a. Całość mocno przeciętna i jakaś taka nieciekawa.
Zapraszam serdecznie na nowy wpis. 🙂
LikeLike
Nie bardzo rozumiem. Co jest nie tak z Princem?
LikeLike