Najwyraźniej utwór ten ma za sobą “viralną” przeszłość, choć muszę przyznać, że nigdy wcześniej go nie słyszałem. Retro rock z soulowym pazurem i świetnym, rozwrzeszczanym wokalem jest wyznaniem pełnym desperacji. “Keep lying to me. Don’t go fucking with my fantasy”, śpiewa Donna Missal głosem, w którym słychać żal, pretensję, rozdarcie. To pełne sprzeczych emocji wykonanie ściąga na siebie uwagę i porównania do Brittany Howard (Alabama Shakes) oraz Janis Joplin, w tym momencie kariery Donny chyba jednak trochę na wyrost. Nie można jednak odmówić jej silnego, pełnego pasji wokalu, który rozbraja piosenki genialnym feelingiem. Jest to debiut godny uwagi, choćby z powodu tego, jak bardzo “Keep Lying” wyróżnia się na tle innych nowych utworów. Szczerość wygrywa zawsze, niezależnie od tego, jak bardzo jest bolesna. Miks emocji, który dostajemy od Donny jest szorstki i surowy, podkreślany dramatycznym brzmieniem elektrycznej gitary i maksymalnie zaangażowanym, rozdartym śpiewem. Jest to materiał na pożądną muzyczną karierę, która, jeśli sensownie poprowadzona, z pewnością zasłuży na cytowane powyżej porównania.
BONUS!
Jak mi się odnowi transfer, to posłucham, bo na razie muszę stawać na głowie, żeby mi się w ogóle strona załadowała. 😀
Serdecznie zapraszam na nowy wpis. 🙂
http://to-tylko-muzyka.blog.pl/
LikeLike
Ładnie… chociaż to wciąż kobieta, ale daje radę 😀
Bardziej drugi mi chyba podszedł, pierwszy trochę usypiał, a drugi jednak ma coś w sobie szybszego.
Taa uwielbiam to jak się nieraz tutaj wypowiadam. Żebym ja jeszcze o muzyce miała pojęcie 😀
Ale drugi, jak najbardziej 🙂
LikeLike