Nastrojowy, refleksyjny utwór Adama Frencha zaczyna się delikatnie, ulotnymi dźwiękami fortepianu, spokojnie i bez pośpiechu. Mając na swoim koncie kilka singli, wykonawca pracuje obecnie nad nową EPką, a z utworów, które ukazały się do tej pory, “Silhouettes” zdecydowanie zdobywa palmę pierwszeństwa. Zdławiona emocja, którą operuje Adam na początku piosenki, stopniowo przeradza się w lament, zagłuszany ścianą wybuchających nagle perkusji. Ten prosty, chociaż niespodziewany zabieg targa słuchaczem potęgując odbierane za pośrednictwem dźwięków uczucia. Słucha się tego z fascynacją i zauroczeniem, wynikającym z umiejętnej gradacji napięcia. Takie granie zapada w pamięci, sprawia, że chce się więcej, mocniej, intensywniej. Dramatyczna melodia nabiera na sile przekazu, aż po kulminacyjne uniesienie dźwięków i emocji, po czym wycisza się popadając w rozluźniający niebyt. Przyspieszony oddech wraca do normy, nierównomierne bicie serca łagodnieje, uspokajając napięte mięśnie rytmicznymi uderzaniami. Tak niezwykłe doznania nie zdarzają się często.
Ładna piosenka, ale bez szału. Jakaś taka… Jest, bo jest. Radiowa, przyjemna. Monotonna lekko.
Zapraszam serdecznie na dwie nowe recenzje. (Znów dość rozbieżne oceny…)
😉
LikeLike
Bo ja wiem, czy taka radiowa… Ale mnie się bardzo podoba 😀
LikeLike
U mnie było założenie od początku jeden/dwa wpisy dziennie, ale momentami nie wyrabiałam. 🙂
LikeLike
Zgodzę się z ostatnim zdaniem 😀 😀 😀
Bardzo przyjemny głosik, lekka chrypka, ostatnio same nutki takie “moje” u Ciebie 😀 może z wyjątkiem PaniAvatar 😛
Ale ten Pan przyjemny… bardzo.
LikeLike