Oli Hannaford, 19-letni Brytyjczyk, studiuje matematykę i nagrywa piosenki. „W życiu liczą się tylko dwie rzeczy”, pisze na swoim Facebookowym profilu. „Muzyka i życzliwość. Dorzuć do tego odrobinę szczerości i gotowe.” Po przeprowadzce do Londynu, jego muzyka zaczęła odzwierciedlać zatłoczoną naturę tego miasta. Dzięki temu „Free Things” zyskało nowoczesną oprawę muzyczną, pulsującą od elektronicznych brzmień, w miejsce bardziej spokojnego, folkowego grania. Inspiracje dubstepem i EDM rywalizują tutaj z liryczną melodią i klimatycznymi pociągnięciami saksofonu. To ciekawe połączenie sprawia, że debiut Oliego nabiera intrygujących barw, a nuta oryginalności wyróżnia go z zalewu wielu podobnych do siebie utworów. Przed Olim jest jeszcze długa droga, ale jego pierwszy krok w kierunku muzycznej kariery jest zdecydowanie godny uwagi.
Początek jak przyklejony z jakiejś piosenki z pierwszej połowy XX wieku. Im dalej “w las” tym nieco zwyczajniej, ale warto go obserwować.
PS. Patrzę na jego zdjęcie i przypomina mi on Son Luxa xD
Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/
LikeLike
Młody chłopak, zobaczymy jak sobie poradzi 😉
Z tym Son Luxem to masz rację – wszystko przez tę fryzurę i okulary w grubych oprawkach 😀
LikeLike
Aż sobie przypomniałam, jak byłam na jego koncercie w 2014 roku w Poznaniu. Nieco mnie wynudził…
LikeLike
Nie zdążyłam
już wyśledzili pirata 😀
LikeLike