Ta płyta to ścieżka dźwiękowa mojego muzycznego dorastania. Massive Attack, Portishead, Tricky, Goldfrapp, Lamb i Bjork. “Bristol” to tribute złożony muzykom, którzy mieli największy wkład w rozwój trip hopu. Na nowo zaaranżowane utwory, w czym duża zasługa Marca Collina z Nouvelle Vague, to drugi oddech tchnięty w płuca trochę już zapomnianego gatunku muzycznego. Wyjęte ze swojej naturalnej przestrzeni, dostają nowe życie jako elementy wyimaginowanego soundtracku rodem z lat 60-tych ubiegłego wieku. To cinematyczne podejście do trip hopu nie jest oczywiście nowością. Debiutancki album Portishead również promowany był krótkim filmem, zatytułowanym “To Kill a Dead Man”. Podejście Marca Collina to jednak zupełnie inna forma. Wyciśkając te klasyczne piosenki z tego co było istotą tak zwanego “bristol sound”, Collin przekonuje się o ich ponadczasowej wartości. Muzyczny eksperyment owocuje w jego rękach narodzinami czegoś zupełnie odrębnego, zawieszonego w innej epoce, ale przemawiającego do nas w sposób jak najbardziej współczesny. Grzegorz Ciechowski z Republiki przekonywał kiedyś, i miał rację, że największą zaletą trip hopowych piosenek było to, iż spokojnie można je było zagrać przy ognisku, akompaniując sobie tylko gitarą akustyczną. Najwyraźniej można je umieścić w dowolnym muzycznym okresie bez widocznego przerostu formy nad treścią. Słuchając “Bristolu” odnosi się bowiem nieodparte wrażenie, że czas nie jest istotnym czynnikiem w przypadku tych, starzejących się z godnością utworów.
http://www.bristolwave.com/videos/wave
Trip hopy… ❤ było na czym dorastać 🙂 zawsze miałam wrażenie, że ten gatunek muzyczny bardzo rozwija i poszerza "słuchowe" horyzonty 🙂
ja będę jednak się przenosić z MuzoTeczki na moje dawne miejsce w sieci – katastrefa.wordpress.com, jeśli masz ochotę, to zapraszam 🙂 będzie tez o muzyce 🙂
LikeLike
Jeszcze żyję tą poprzednią… 😀 muszę jakoś ogarnąć się i słuchać jednej dziennie, czasem obłędnie przez cały dzień 😀
LikeLike