Muzyka z wietrznych wybrzeży Szwecji. Tak zapowiada swój debiutancki singiel 25-letni wokalista, Mavrick. Dwie wersje “Remedy” pojawiły się niedawno w sieci. Pierwsza, przywodząca na myśl dokonania Naughty Boya, czy Emeli Sande. Druga, “Stripped Version”, garściami czerpiąca z muzyki gospel. Piękna, ciepła melodia, w tej drugiej wersji pozbawiona drum’n’bassowego rytmu, ujmuje niesamowitym soulowym feelingiem i donośnymi chórami. Aż chce się dołączyć do ich głosów i zaklaskać w takt muzyki, dać się porwać tym czarnym dźwiękom, których siła unosi, wznosi, egzaltuje. Po Seinabo Sey i Eliasie, jest to już kolejny niesamowity debiut ze Szwecji w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Chciałbym wiedzieć, co oni tam dodają do wody.
Nooo, nie jest źle. ładny głos. 😉
LikeLike
Chętnie posłucham. 🙂
Zapraszam na dwa nowe wpisy.
LikeLike
A kogo Ty mi tu przyprowadziłeś? 😀
Apetycznie..
Ale tak, to blog o muzyce przecież, ogarniam się 😛 ładny głos ma, ładnie śpiewa… tym głosem, który przechodzi przez te ładne usta i wtedy tak ładnie zamyka te ładne oczy i klaszcze tymi ładnymi dłońmi…
Taaak 🙂 piękna piosenka 🙂
LikeLike