Genialny głos. Ciepły, dźwięczny, kryształowy. Słychać w nim trochę młodego Stinga z jego najlepszych czasów. “State of Mind” to skoczny, ale pełen refleksji kawałek, który najlepiej smakuje na żywo. Tylko wokal i akustyczna gitara, w zupełności wystarczają, aby przekonać do siebie słuchacza. Co cieszy najbardziej to fakt, że jest to już któryś z kolei młody wykonawca, który przyznaje się do fascynacji Stevie Wonderem oraz innymi klasykami, wymienianymi jednym tchem przy bardziej współczesnych artystach, takich jak Lauryn Hill, czy Amy Winehouse. Muzyka z prawdziwą duszą jest nieśmiertelna, a to, że czerpie z niej kolejne pokolenie wykonawców jest fascynujące. W “State of Mind” słychać więc najlepsze wzroce, czystą emocję, tnącą powietrze jak nieskazitelny diament. Do tego ten aksamitny wokal, którego siłę doskonale widać na klipie nagranym w całości przy pierwszym podejściu (zwróćcie uwagę, jak daleko Ady siedzi od mikrofonu). Niesamowita energia i zauroczenie od pierwszego przesłuchania.
Dziwny utwór. Za dużo tu chaosu jak dla mnie. A może po prostu wszystko mi ostatnio przeszkadza…
P.S. Dobrze więc. Zabieram się za pisanie.
LikeLike
Wielkie dzięki za P.S. i czekam w takim razie! 😀
LikeLike
Mówisz – masz 😉
LikeLike