Nie przepadam za zespołem Chvrches. Nie zdarzyło mi się jeszcze dosłuchać do końca żadnej z ich piosenek, z wyjątkiem tej jednej, potraktowanej przez nich po macoszemu. Bo ani to singiel, ani teledysk i nawet na JuTjubie ciężko go znaleźć w wersji oryginalnej i w całości, bez napisów po hiszpańsku. A jednak. Podczas odsłuchu już miałem przeskoczyć do następnego utworu, kiedy wszedł ten refren. Dramatycznie dyskotekowy, egzaltowany, niemal groteskowy w swojej tanecznej konstrukcji. Idealny na plastikowe domówki pomiędzy „Macareną”, a „Hit Me Baby One More Time”. Kolejny szot tekili, szybki papieros na balkonie i z powrotem na parkiet. Aż chce się przytupnąć i wygiąć, niczym Annie Lennox w tych pamiętnych teledyskach z lat osiemdziesiątych.
Faktycznie refren dużo daje, bo tak to jest troche mdłe. Z refrenem nawet ma czar. I faktycznie dzięki temu jest cos w tej piosence ze wypedza mi smutki i jeszcze dobija je miotłą 😀
Dzieki za link 🙂
LikeLike
Nie ma sprawy, cieszę się, że pomogła 😀 Mnie też ten refren najbardziej podchodzi. Jest taki górnolotny i niesie całą piosenkę, bo bez niego byłoby dość średnio 😉
LikeLike