Wychowany na klasycznych muzycznych wzorcach, od Stevie Wondera po The Beatles, Martin Luke Brown dopiero pracuje nad swoją debiutancką płytą. Mieszka w Londynie i próbuje nowy materiał grając za darmo po pubach i barach. Chwyta szansę, którą dał mu talent. Marzenie każdego artysty. Świadomość, że musi wykorzystać okazję na poświęcenie się muzyce, aby nie skończyć w biurowej pracy do końca życia. Trudno na to o lepsze miejsce niż Londyn. Obdarzony świetnym głosem, który doskonale słychać w utworze poniżej, ma realną szansę na spełnienie swoich marzeń. Bardzo dobra soulowa produkcja i ten ujmujący falset w refrenie. Aż chce się dołączyć do niego i przytupując zaryczeć pełną piersią. Czego więcej potrzeba w leniwy sobotni poranek. Z kubkiem pełnym kawy i rozchmurzonym nastrojem, który buja, buja i bujać nie przestaje.
Boskie! Będzie na bank na mojej playliście.
LikeLike
Piszczy mi chłopaczek 😀 ale ja lubię takich piszczących jak Prince ze swoim Kiss 😀
Dobrze mi się słucha, nawet bardzo dobrze i co więcej powiem, Ci, że popisałabym przy tym 🙂
Me gusta 😀 trafiony 🙂
LikeLike
Falsecik rzeczywiście ma niesamowity. Ja się teraz zastanawiam przy czym by Ci się lepiej pisało – przy tym, czy przy ‘Speculate’? 😉
LikeLike
Przy Speculate, kiedy usłyszałam tamten utwór, zdyskwalifikował wszystkie inne 🙂
LikeLike