Charlotte O’Connor nie miała łatwej drogi do zaistnienia na muzycznej scenie. Tak jak większość młodych muzyków zmagała się z wytwórniami, menedżerami, utraconymi kontraktami na płyty i okresami bez pracy, podczas których zarabiała pieniądze pomagając matce w salonie fryzjerskim. Jeden szybki singiel i natychmiastowa międzynarodowa sława to w tym biznesie najboleśniejszy z mitów. Dlatego wcale nie dziwi, że Charlotte ma już za sobą utracony kontrakt na cztery płyty w dużej wytwórni, jeden niewypromowany album na koncie i trzy wydane w sieci EPki. W wieku zaledwie 25 lat po raz kolejny zaczyna od początku. Tym razem, wydaje się, bardziej po swojemu i z mniejszym ciśnieniem na zaistnienie. W końcu „co jest złego w poddawaniu się”, jak śpiewa na swoim najnowszym singlu do piosenki „On & On”.
Wychowana na dobrym soulu i gospel, Charlotte OC może być ciekawą alternatywą dla Lany Del Rey czy na przykład Florence and the Machine. Mroczniejsza, nie tak zmanierowana i przypuszczam, że już na dobre rozczarowana przemysłem muzycznym, dzięki czemu łatwiej będzie jej wyśpiewywać własną prawdę. A to czy dostanie kolejny kontrakt i wreszcie wyda płytę, czy też znowu będzie zmuszona zaczynać od początku, pewnie ją tylko wzmocni.
No tak, wyraźnie słyszalna inspiracja muzyką Florence i nieco Del Rey – choć tu bym uważał.
re-cenzje.blogspot.com
LikeLike
Oj nie wiem czy kolejny kopniak ją tak wzmocni..
nie rozumiem dlaczego tak ciężko, bo jak dla mnie muzyka miodowa, piękna..
Kurczę jest tak gorąco, a ja przy tym zasypiam.. nie mogę, zaraz muszę jechać do pracy.. mam leniwy piątek..
:
rozwaliłeś mi ośrodki odpowiedzialne za trzymanie mnie w pionie..
spać mi się chce. 😀
LikeLike