Bilet na ich koncert dostałem w prezencie na urodziny. Była to nasza druga, może trzecia randka i wydawało mi się, że taki prezent to za dużo. Trzy lata później, wszystko już było w rozsypce, a ja topiłem złość w kolejnej butelce wina. Białego, różowego, czerwonego, nie miało to znaczenia. Sam koncert był jednym z najlepszych w moim życiu. Irlandczycy oszaleli. Sala koncertowa wibrowała od nadmiaru ich energii. Zabawne, jak po tylu latach, najbardziej pamięta się już tylko te dobre rzeczy. I jak do niektórych piosenek można powrócić na spokojnie, bez niepotrzebnego drżenia w głosie. Ten konkretny utwór ma tak pozytywną siłę, że aż rozsadza płuca. Do tego to wideo, w którym policjantka przyjmuje do więzienia swojego byłego partnera. „Enjoy your nightmares, honey”, śpiewa z pasją, zanim na jej twarzy pojawi się szeroki uśmiech. Nigdy przecież nie mówiłem, że przeszło mi do końca. Tylko, że nie wracam już wcale do tych niepotrzebnych wspomnień. Nie warto.
Poszła do roboty z taką miną i chęcią mordu w oczach, zamknęła swojego exa i już jej się micha cieszy :):) kobiety to są jednak zajebiste przypadki 🙂
Głos porywa, naprawdę jak usłyszałam pierwsze słowa to od razu zrobiło mi się lepiej 🙂
A może refren to zadziałał? Heheh 🙂
Zazdroszczę koncertu, naprawdę, też bym poszalała
I w ogóle napiłabym się z Tobą wina ..”Białego, różowego, czerwonego” to nie ma znaczenia 🙂 doszłam do takiego wniosku dzisiaj 😛
Bo mi się tekst dzisiejszy podoba. O.
Buziakuję 🙂
LikeLike
Wpadaj kiedy chcesz. Wina ci u mnie dostatek 😉
LikeLike
Rzadko chodzę na koncerty, a jak już to ojczystych artystów. 😦
U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam.
LikeLike
Świetne!
LikeLike
Hej na http://www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania ciekawa notka:)
LikeLike