The Avener, kolejny francuski producent muzyczny, może być Wam znany z bardzo przyjemnej chilloutowej piosenki “Fade Out Lines”, która miała swoją premierę w zeszłym roku. Jego debiutancki album, „The Wanderings of the Avener” właśnie się ukazał. Przysłuchuję się tej płycie i słowo, które ciśnie mi się na usta to, znowu, “przyjemna”. Pewnie tak musi być, kiedy połaczy się deep house z elementami jazzu i easy-listeningu, jednak przyznam, że po pierwszym singlu oczekiwałem czegoś więcej. Większych emocji. Bardziej różnorodnych produkcji. Niestety, piętnaście piosenek zlewa się trochę w całość. Co ciekawe, do płyty dołączony jest również drugi dysk, tak zwany „continuous mix”, gdzie tych piętnaście piosenek jest dosłownie zlanych w jedną całość. Więc być może taki był zamysł artystyczny. Piątkowy leniwy wieczór gdzieś w pubie, z sączącą się powoli rozleniwioną i przyjemną muzyką.
Po pierwszych paru przesłuchaniach wypisałem sobie cztery utwory, co jak na debiut nie jest wcale aż tak źle. Problem w tym, że podobnie brzmiących płyt można znaleźć bez liku. To, co ratuje „The Wanderings…” to zdecydowanie dobre melodie, takie, które można by rozebrać z housowych aranżacji i zaśpiewać samemu przy akompaniamencie akustycznej gitary. Najlepszy kawałek, „Castle in the Snow” to, chciałoby się powiedzieć, murowany hit. Bardzo przyjemna piosenka z bardzo przyjemnym, nośnym refrenem.
No właśnie, może zbyt przyjemna.
Posłuchaj: Fade Out Lines, Castle in the Snow, To Let Myself Go, Your Love Rocks.
0 comments on “Nowość: The Avener “The Wanderings of the Avener”.”