Minęło dziesięć lat. Pochowałem Amy Winehouse, pochowałem Whitney Houston. Bobbi Kristina wylądowała w wannie twarzą w dół. Świat się zmienił, miejsce zamieszkania, stan cywilny. Przybyło niechcianych zmarszczek.
Starzenie się jest bardzo fajną wymówką. Nie trzeba już siedzieć ze znajomymi przy piwie do trzeciej nad ranem. Można się wykręcić zmęczeniem, albo strzykaniem w kolanie.
Nostalgia, na to też można sobie pozwolić. Bezwstydnie odtwarzać w kółko tę samą płytę Portishead, albo odkrywać nowe smaczki na blisko dwudziestoletniej już “Boys For Pele” Amoski.
Lata dziewięćdziesiąte, płyty CD i wychodzące z użytku kasety, które w nagłym przypływie emocji zacząłem zgrywać do formatu empetrzy.
Taka tam, audiofilia nervosa.
0 comments on “Blog. Reaktywacja.”